Nawet 42 tys. osób znajdzie za 15 lat zatrudnienie wokół branży energetyki wiatrowej – szacuje warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych w raporcie, do którego dotarł „Parkiet".
To scenariusz najbardziej optymistyczny tzw. wysoki z trzech rozważanych w raporcie. Pozostałe scenariusze: centralny i niski, zakładają, że wokół wiatrakowców pracę znajdzie odpowiednio 9 tys. i 4 tys. pracowników. Dla porównania na koniec 2014 r. ten sektor dawał chleb 8,4 tys. osób, a dwa lata wcześniej – w latach największego boomu – niemal 12 tys. osób. Z danych historycznych wynika, że około jednej trzeciej tych miejsc przypadało na zatrudnionych w przemyśle wytwarzającym komponenty do turbin.
25,2 tys. osób zatrudniały zawodowe elektrociepłownie i elektrownie w całym kraju pod koniec 2013 r. – wynika z danych Agencji Rynku Energii.
– Nasze szacunki są dość konserwatywne. Pod uwagę braliśmy nie tylko potencjalne możliwości rozwoju tego rynku pracy, ale i nastawienie do energetyki odnawialnej w Polsce – podkreśla Maciej Bukowski, prezes WISE.
– Zarówno scenariusz centralny, jak i wysoki zakładają powstanie 2,2 GW mocy wiatrowych na Bałtyku, czyli zrealizowanie projektów Polenergii i PGE EO, na które już w tym momencie są wydane zgody przyłączeniowe. W scenariuszu wysokim wiązałoby się to z utworzeniem około 30 tys. z 42 tys. stałych miejsc pracy w branży wiatrowej – głównie w przemyśle i łańcuchu dostaw komponentów oraz usług – wskazuje Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Bo według niego to właśnie morskie wiatraki będą determinantą przyspieszenia wzrostu tego rynku pracy w naszym kraju.