Przejęcie 66 proc. akcji Lubelskiego Węgla Bogdanka przez Eneę diametralnie zmieniło sytuację wydobywczej spółki. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni jej kurs stopniał o około 25 proc., wahając się w czwartek pomiędzy 42 a 44 zł. Analitycy w nieoficjalnych rozmowach mówią z przekąsem: – Kiedyś Bogdanka to była atrakcyjna panna, a dziś to już ani panna, ani atrakcyjna.
Wiele niewiadomych
Eksperci zauważają, że kurs Bogdanki w szybkim tempie wrócił do poziomów, jakie osiągał przed ogłoszeniem wezwania przez Eneę. Spodziewają się, że część funduszy od razu pozbyło się resztówek akcji Bogdanki, jakie im zostały po redukcji zapisów w wezwaniu. Tym bardziej że włączenie spółki do energetycznej grupy znacząco zmieniło jej sytuację.
– Bogdanka utraciła płynność i suwerenność i wypadła z orbity zainteresowań inwestorów, którzy stawiali na duże, płynne, prywatne firmy. Spółka wypadła już z prestiżowego indeksu MSCI, za chwilę zapewne nie będzie jej w WIG20 – podkreśla Artur Iwański, szef biura analiz DM PKO BP.
Analitycy zwracają też uwagę, że jest zbyt wiele niewiadomych, by móc jednoznacznie ocenić perspektywy węglowej spółki. – Nie wiadomo, jakie ceny ustali Enea w kontrakcie na dostawy węgla od Bogdanki, ani jakie wolumeny będzie zamawiać. Istnieją też poważne obawy, że Bogdanka stanie się dla Enei platformą do rozbudowy grupy węglowej – twierdzi Iwański. Z naszych informacji wynika, że Enea jest zainteresowana zakupem kolejnej węglowej spółki – państwowego Katowickiego Holdingu Węglowego.
Presja na ceny
Jeszcze przed przejęciem Bogdanki, Enea trzymała w szachu jej akcjonariuszy. Wypowiadając wieloletnią umowę na dostawy węgla z podlubelskiej kopalni, dała im jasny sygnał - jeśli nie kupimy Bogdanki, to możemy większą część zamówień realizować na Śląsku. Dziś pewne już jest, że Bogdanka nadal będzie głównym dostawcą paliwa do należącej do grupy kozienickiej elektrowni. Analitycy spodziewają się jednak, że Enea będzie chciała kupować węgiel od swojej spółki zależnej po jak najniższych cenach.