Maklerzy czekają na lepsze czasy. Te jednak mogą nie nadejść

Przedstawione przez rząd zmiany w funkcjonowaniu OFE mogą mieć negatywne konsekwencje dla domów maklerskich. Mimo to brokerzy starają się patrzeć w przyszłość z umiarkowanym optymizmem.

Aktualizacja: 11.02.2017 13:18 Publikacja: 09.09.2013 14:00

Maklerzy czekają na lepsze czasy. Te jednak mogą nie nadejść

Foto: Bloomberg

Kiedy rozmawia się z szefami domów maklerskich, odnosi się wrażenie, że od co najmniej kilkunastu miesięcy cały świat jest przeciwko nim. Pesymizm, który dało się wyczuć szczególnie w ubiegłym roku, nie dziwi, jeśli przyjrzymy się wynikom branży za ten okres. Część graczy, nawet tych zaliczanych do absolutnego topu, miało problem, by wyjść na plus. Choć w tym roku nastroje w domach maklerskich są nieco lepsze (głównie dzięki poprawiającym się wynikom), to nadal trudno jest znaleźć osobę, która tryskałaby hurraoptymizmem. Pytani o przyszłość, maklerzy jak mantrę powtarzają, że są „umiarkowanymi optymistami". Po wydarzeniach ostatnich dni nawet jednak ten umiarkowany optymizm przygasł. Ledwo bowiem branża zaczęła wychodzić na prostą, a znowu na horyzoncie pojawiło się poważne zagrożenie, któremu trzeba będzie stawić czoła. Maklerzy przyznają, że w tej batalii mogą być ofiary.

Pozorna poprawa

Zagrożenie w postaci reformy systemu otwartych funduszy emerytalnych, gdyż o nim właśnie mowa, od kilku miesięcy ciążyło warszawskiej giełdzie. Widać to było m.in. po zachowaniu indeksów, jak również po obrotach na rynku. A to właśnie inwestorzy regularnie obracający akcjami są solą maklerki. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy średni dzienny obrót akcjami wyniósł 873 mln zł. Wynik ten co prawda jest o 16 proc. lepszy niż w 2012 r., jednak maklerzy skrupulatnie przypominają, że jeszcze w 2011 r. średni dzienny obrót kształtował się na poziomie prawie 1 mld zł. W tym roku tylko w jednym miesiącu udało się przekroczyć ten próg – w czerwcu – i paradoksalnie wynik ten nasz rynek zawdzięcza... OFE (to właśnie w czerwcu rząd przedstawił trzy warianty reformy otwartych funduszy emerytalnych). Niewykluczone, że po raz kolejny poziom 1 mld zł uda się przekroczyć w tym miesiącu. Tak jak w czerwcu, „siłą napędową" obrotów na giełdzie są fakty i spekulacje dotyczące zmian w OFE. Kiedy w minioną środę rząd ogłosił szczegóły reformy emerytalnej, obroty na rynku akcji wyniosły 1,1 mld zł. Dzień później było to prawie 2 mld zł. W piątek 1,6 mld zł. Teoretycznie więc maklerzy powinni tryskać humorem. To jednak tylko teoria. W rzeczywistości bowiem, jak przyznają, reforma emerytalna może odbić się branży czkawką.

Kondycja branży maklerskiej w najbliższych miesiącach zależeć będzie, jak zawsze, od sytuacji rynkowej, a tą zdominuje dyskusja nad szczegółowymi rozwiązaniami dotyczącymi OFE

– Z powodu ryzyka związanego ze zmianami systemu emerytalnego w tej chwili trudno prognozować wyniki branży. Otoczenie makroekonomiczne jest dużo lepsze niż rok temu – niższe stopy procentowe wspomagają gospodarkę, co powinno przełożyć się na wyniki spółek i wzrost aktywności corporate finance, a napływ środków do TFI powinien ożywić obrót na GPW. Niestety, negatywne zmiany dotyczące OFE w skali zaprezentowanej kilka dni temu z nadwyżką  kompensują te pozytywne trendy – mówi Czcibor Dawid, prezes Noble Securities.

Wtóruje mu Grzegorz Zawada, dyrektor DM PKO BP. – Kondycja branży maklerskiej w najbliższych miesiącach zależeć będzie, jak zawsze, od sytuacji rynkowej, a ta będzie zdominowana dyskusją nad szczegółowymi rozwiązaniami dotyczącymi OFE – tłumaczy Zawada.

Efekty uboczne

Same OFE co prawda nie są aktywnym graczem na GPW. Jak wynika ze statystyk giełdy, w pierwszym półroczu miały 6,8 proc. udziałów w obrotach akcjami, co daje wynik na poziomie 15,2 mld zł. Biorąc pod uwagę niewysokie prowizje, jakie płacą domom maklerskim (na pewno poniżej 0,2 proc.), nawet ich całkowita likwidacja nie byłaby – z tego punktu widzenia – aż tak dotkliwa dla branży. Zmiany w funkcjonowaniu OFE mają jednak również skutki uboczne. Trzeba bowiem pamiętać, że otwarte fundusze emerytalne to ważny gracz na rynku ofert pierwotnych (IPO) oraz wtórnych (SPO). Sprzedaż akcji, które były w rękach Skarbu Państwa, w dużej mierze zależała właśnie od OFE.

Reforma funduszy emerytalnych może także oznaczać odcięcie wielu lokalnych przedsiębiorstw od finansowania ich rozwoju przy wykorzystaniu rynku publicznego. A tylko w tej chwili w KNF znajdują się prospekty 38 spółek, które chcą wejść na GPW. Z tego 25 znajduje się w tzw. lodówce, czekając na lepsze czasy, które wcale szybko nie muszą nadejść. To oznaczałoby mniejsze przychody z tytułu obsługi ofert dla domów maklerskich. A to właśnie pośrednictwo w ofertach – zwłaszcza dużych SPO – było motorem napędowym wielu instytucji w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Dorobili się przede wszystkim ci, którzy brali udział w przyspieszonej budowie książki popytu przy sprzedaży akcji m.in. największych banków: PKO BP, Pekao i BZ WBK. Niechęć do przeprowadzania ofert tłumaczyć można także nerwową sytuacją na GPW. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że od oferty publicznej odstąpił właśnie BNP Paribas Bank Polska.

W ciągu dwóch dni (środa i czwartek) przez naszą giełdę przetoczyła się gigantyczna przecena, która mocno uderzyła po kieszeniach inwestorów. WIG20 stracił 7 proc., a już wcześniej był w tym roku na minusie. Niestety, w kolejnych miesiącach sytuacja na GPW wcale nie musi się wyraźnie poprawić.

– Po ogłoszeniu decyzji o nacjonalizacji węgierskich odpowiedników OFE tamtejszy indeks BUX silnie spadał przez dwie sesje, aby później relatywnie szybko odrobić straty. Jednakże później przez blisko rok BUX był wyraźnie słabszy od WIG. Dlatego zakładałbym, że WIG będzie teraz słabszy od indeksów z regionu, chociaż pozytywne momentum cyklu gospodarczego (historycznie niskie stopy procentowe, przyspieszająca dynamika PKB i PMI powyżej 50 pkt) będą go wspierać – przewiduje Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. rynku akcji DM Raiffeisen Bank Polska.

7 proc. straty w dwa dni to jednak wystarczająco dużo, aby odstraszyć od rynku wielu inwestorów indywidualnych. Co gorsza, spadki nastąpiły w momencie, kiedy – jak twierdzą maklerzy – detal zaczął wracać na rynek. A to właśnie na tej grupie klientów domy maklerskie zarabiają największe pieniądze. Niewykluczone więc, że brokerzy będą musieli szukać nowych źródeł przychodów, chociaż szczegółowe wyniki branży opublikowane przez KNF pokazały, że proces ten już się rozpoczął.

Czas na dywersyfikację

Według statystyk Komisji w II kwartale tego roku domy maklerskie osiągnęły zysk netto 206,1 mln zł. To najlepszy wynik od dwóch lat. Nawet jednak te dane nie były w stanie zadowolić branży. Coraz mniejszy wpływ na wyniki ma tradycyjna brokerka. W okresie od kwietnia do końca czerwca domy maklerskie zarobili na niej na czysto jedynie 4,8 mln zł, co stanowi zaledwie 2 proc. całego wyniku netto. W I kwartale zysk netto z działalności podstawowej stanowił 19 proc. całkowitego wyniku. W I kwartale 2011 r. było to zaś nawet ponad 50 proc. Na czym więc zarabiają domy maklerskie?

– Lwia część zysków to wynik aktywności własnej biur maklerskich – operacji inwestycyjnych na krótko- i długoterminowych papierach wartościowych – mówi Radosław Olszewski, prezes DM BOŚ.

Z powodu ryzyka związanego ze zmianami systemu emerytalnego w tej chwili trudno prognozować wyniki branży

Jak jednak przekonuje Grzegorz Zawada, zmierzch tradycyjnej brokerki jeszcze nie nadszedł. – Zmienia się model biznesowy domów maklerskich. Klienci coraz mniej są skłonni płacić za usługę dostępu do rynku i samą możliwość realizacji transakcji, a bardziej doceniają wiedzę i dogłębne zrozumienie rynku – wskazuje. – Powoduje to, że prowizje giełdowe spadają, a transakcje klientów przenoszą się do kanałów elektronicznych. Nadal jednak klienci doceniają domy maklerskie oferujące produkty analityczne na wysokim poziomie czy możliwość bezpośrednich kontaktów z analitykami i przedstawicielami emitentów. W związku z malejącym poziomem prowizji giełdowych brokerzy poszukują nowych możliwości w innych obszarach, takich jak np. forex czy rynki surowcowe – tłumaczy.

Dywersyfikacja przychodów to w ostatnim czasie najważniejsze przykazanie w domach maklerskich.

– W przyszłości rozsądnym pomysłem na utrzymanie lub poprawę rentowności detalicznych firm inwestycyjnych pozostanie dywersyfikacja w kierunku sprzedaży produktów inwestycyjnych – sądzi Czcibor Dawid.

Nadzieja umiera ostatnia

Od tego, czy maklerzy znajdą dodatkowe źródła zarobku, zależy przyszłość wielu z nich. Już w ostatnich miesiącach doszło na naszym rynku do wielu przetasowań. Część graczy uznała po prostu, że utrzymywanie biznesu w Polsce jest nieopłacalne. W branży można usłyszeć, że w najbliższym czasie niewykluczone są kolejne tego typu decyzje.

Rynek sam zweryfikuje, ile domów maklerskich jest w stanie zarabiać w Polsce – mówią zgodnie brokerzy. Niewykluczone, że ci, którzy zdecydują się kontynuować działalność, będą musieli znowu zacisnąć pasa. Dziś już mało kto pamięta gigantyczne premie wypłacane najlepszym maklerom. Niedługo może zaś dojść do sytuacji, że premie będą luksusem. Niewykluczone też, że znowu w branży będą zwolnienia.

Ale nadal nie brakuje pozytywnych głosów. – Przyjęte przez rząd ramowe rozwiązanie dotyczące OFE zostało bardzo źle odebrane przez rynek, chociaż nie powinno stanowić dla giełdowych graczy zaskoczenia. Uważam, że inwestorzy zareagowali na proponowane zmiany zdecydowanie zbyt nerwowo. Kiedy kurz opadnie, a mam nadzieję, że stanie się to względnie szybko, liczę na ożywienie na rynku ofert pierwotnych i dalszy wzrost aktywności inwestorów indywidualnych, bowiem fundamenty polskiej gospodarki i spółek giełdowych się poprawiają. Jeżeli ten scenariusz się sprawdzi, kondycja branży maklerskiej też będzie się poprawiać – twierdzi Zawada.

[email protected]

Pytania do... Rolanda Paszkiewicza, szefa działu analiz CDM Pekao

Ogłoszenie zmian w funkcjonowaniu otwartych funduszy emerytalnych przełożyło się na większą aktywność inwestorów na warszawskiej giełdzie. Jest to dobra informacja dla domów maklerskich, chociaż indeksy mocno spadły.

Zgadza się, natomiast trzeba pamiętać, że takie sytuacje nie trwają zbyt długo. Wysokie obroty i duże wahania indeksów są wypadkową dużej niepewności, jaka utrzymywała się na naszym rynku, i faktu kumulacji reakcji inwestorów czekających z decyzjami inwestycyjnymi do momentu wyjaśnienia sytuacji. Patrząc jednak, jak to wyglądało wcześniej, chociażby w Polsce przy okazji ogłaszania trzech proponowanych wariantów zmian w OFE, wydaje mi się, że ten ruch powinien ulegać naturalnemu wygaszaniu. W dłuższym terminie warto pamiętać, że jeszcze nie wszystko jest pewne – termin wprowadzenia zmian, benchmark i restrykcje inwestycyjne OFE, a także liczba Polaków, którzy zdecydują się pozostać członkami OFE. Spekulacje co do tych parametrów z pewnością będą szarpać indeksami  i zwiększać aktywność inwestorów. Oczywiście w dłuższym okresie możemy oczekiwać większej zmienności na GPW, wynikającej ze zmiany charakteru OFE, które stracą swój stabilizujący charakter.

Obroty to jedno. Z perspektywy domów maklerskich ważny jest też wpływ reformy OFE na rynek IPO. Czego można się spodziewać w tym segmencie?

Rzeczywiście do tej pory OFE miały bardzo komfortową sytuację zapewniającą systematyczny napływ nowych środków, które mogły poświęcić na obejmowanie akcji przy okazji IPO czy też SPO (ofert przeprowadzanych przez spółki już notowane – red.). W przyszłym roku, kiedy prawdopodobnie będziemy mieli większy transfer pieniędzy do ZUS z tytułu tzw. mechanizmu suwaka, będzie to problem. Jednocześnie nie wiadomo, jak w przyszłości będzie wyglądać przepływ składek do OFE ze względu na dobrowolność. Myślę, że na ten moment jednego możemy być pewni – pytanie, co robić z pieniędzmi, nie będzie już jedynym kłopotem OFE. Zakładam, że w efekcie tego nasz rynek stanie się mniej atrakcyjny dla spółek, które szukałyby kapitału. Nasza przewaga wobec innych rynków w perspektywie zmian w OFE znika.

Czy w związku z tym dojdzie do zmian w strukturach domów maklerskich? Czy część graczy zacznie zwalniać ludzi?

Trudno w tej chwili jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Każda instytucja będzie indywidualnie oceniać perspektywy i podejmować decyzje. Na pewno natomiast zmieni się podejście do oferowania papierów – inne segmenty nabywców będą wymagały „dopieszczenia".

Spadki, które obserwowaliśmy po ogłoszeniu zmian w funkcjonowaniu OFE, były bardzo mocne. Nie boi się pan, że na dobre odstraszy to inwestorów indywidualnych od giełdowego parkietu?

Skala obecnej przeceny nie jest wyjątkowa. Wielu na pewno przeżyło szok, ale nie sądzę, aby obecne wydarzenia zapoczątkowały exodus detalu. Jeśli tylko ruch indeksów w dół nie będzie kontynuowany i nie przerodzi się w wyraźny trend spadkowy, to nie sądzę, żeby inwestorzy indywidualni rezygnowali z inwestycji giełdowych. Paradoksalnie w dłuższym terminie obecne zamieszanie może skłonić większą liczbę Polaków do inwestycji w instrumenty finansowe.

Czyli perspektywy dla domów maklerskich wcale nie są takie złe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka?

Osobiście jestem pozytywnie nastawiony, jeśli chodzi o przyszłe miesiące. Jak pokazał chociażby węgierski przykład, rynki pozostają zakładnikami regionalnych czy globalnych trendów, nawet po nagłej zmianie lokalnych „reguł gry". Myślę, że wcześniej niż później wrócimy do rzeczywistości kreowanej przez to, co się dzieje w gospodarce, a tutaj widać pierwsze oznaki ożywienia. To będzie solidna podstawa do wzrostu zysków spółek, które znowu staną się atrakcyjne dla inwestorów. Myślę także, że inwestycjom na giełdzie będą sprzyjać utrzymujące się niskie stopy procentowe. Poziom oprocentowania lokaty jest nie do zaakceptowania dla części Polaków i naturalne staje się szukanie alternatyw. Dodatkowo dla OFE najlepszą formą reklamy będą ewentualne wysokie historyczne stopy zwrotu w okresie, w którym będziemy podejmować decyzje, co dalej z naszymi składkami. Podsumowując, krótkoterminowe perspektywy dla domów maklerskich wcale nie są takie złe. W dłuższej perspektywie wiele będzie zależało od decyzji Polaków (OFE czy ZUS) i nowych reguł inwestycyjnych dla OFE. Ale oczywiście najwięcej zależy od perspektyw gospodarczych i globalnych trendów na rynkach finansowych. Jak pokazała historia lat 1993–1995 i 2006–2008, rynek z OFE czy bez potrafi kreować olbrzymią zmienność, przyciągając i odpychając miliony inwestorów.

PRT

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza