W II półroczu 10 - proc. wzrosty na GPW nie byłyby zaskoczeniem

Dynamika wzrostów na warszawskim parkiecie z I półrocza jest nie do powtórzenia, ale nadal widzę szansę na zwyżki w II półroczu – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP.

Publikacja: 08.07.2025 17:01

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO B

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP.

Foto: parkiet.com

W I półroczu nasze indeksy zyskały po około 30 proc. Czego oczekujesz po II półroczu? Powtórzenie tego wyniku wydaje się być nieosiągalne, ale czy jest szansa, że coś dołożymy do tych 30 proc.?

Jakbyśmy dołożyli jeszcze 10 proc. to byłby to uczciwy wynik i nie ma w tym wielkiej fanaberii. Pewne argumenty za tym, aby nasz rynek albo przynajmniej część spółek poszła do góry, są. Zgadzam się zaś, że dynamika wzrostów jest nie do utrzymania.

To jakie są argumenty przemawiające za naszym rynkiem?

Tych argumentów jest co najmniej kilka i to bardzo różnych. Pierwszy argument związany jest z napływem kapitału, który ewidentnie w tym roku zaczął przepływać ze Stanów Zjednoczonych w kierunku Europy i też trochę w kierunku rynków wschodzących. Można więc powiedzieć, że z tej perspektywy polski rynek ma podwójny bonus. I faktycznie było widać, że ten kapitał do nas napływał. Nie ma też na razie powodów, by oczekiwać, że on miałby zacząć odpływać. Wyceny nie są bardzo wysokie. Z drugiej strony niepewność dotycząca tego, jaka polityka będzie w Stanach Zjednoczonych jest wciąż na tyle duża, że ten przepływ kapitału nadal będzie, chociaż może już nie tak duży, jak w przypadku I półrocza. Patrząc w skali Europy, widać, że nasza gospodarka nadal się wyróżnia bardzo pozytywnie. Perspektywa wzrostu PKB i zysków spółek wygląda dużo lepiej niż w krajach europejskich.

Wspomniałeś o Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie indeksy też jednak dźwignęły się z dużej przeceny i mamy teraz nowe rekordy.

Zgadza się i cieszę się z tego, bo przecież jest to najważniejszy rynek na świecie, który też determinuje zachowanie innych rynków. To, co zrobił rynek amerykański po załamaniu z początku kwietnia, pomimo tego, że nadal nie wiadomo jak ostatecznie skończy się sprawa ceł, pokazuje, że nie można go skreślać. To nie jest ten moment. Sezon wyników firm za I kwartał też zresztą pokazał, że spółki potrafią dowozić wyniki i to przy tej dużej niepewności i zmienności. Dotyczy to głównie spółek technologicznych, które udowodniły, że potrafią się dostosować do otoczenia i trzeba na nie cały czas patrzeć.

Tylko czy to też nie jest argument za tym, by kapitał większym strumieniem zaczął wracać do Stanów Zjednoczonych?

Myślę, że to jest przede wszystkim argument za tym, aby być na rynku amerykańskim, ale otwartym pytaniem jest to, czy faktycznie należy dokładać tam większe pieniądze. Zdroworozsądkowo i pod kątem dywersyfikacji portfela to raczej trzeba rozkładać pieniądze na różne części świata niż tylko koncentrować się na Stanach Zjednoczonych. Też warto zwrócić uwagę na tę perspektywę europejską. Powiedzieliśmy, że w I półroczu rynki europejskie mocno zyskały, ale te zyski są nierówne. Wydaje mi się, że w pewnym momencie włączy się takie rozgraniczanie i patrzenie na Europę nie jako całość, tylko już bardziej na poszczególne rynki. Patrząc na wyceny, przecież my jesteśmy dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż Niemcy. Jeśli więc będzie szukanie ciekawych rynków, to Polska ma szansę być zauważona.

Przepływy kapitału to jeden argument przemawiający za rynkiem polskim. Są jeszcze jakieś inne?

Kolejny element to sytuacja naszych spółek. Mamy dobre perspektywy gospodarcze zwłaszcza na tle Unii Europejskiej. Mamy też perspektywę obniżek stóp procentowych. Patrząc przez pryzmat szerokiego rynku jest to oczywiście czynnik wspierający. W szczególności powinno to pomagać spółkom handlowym i nastawionym na konsumenta, a te w WIG20 i mWIG40 stanowią dość istotną część. Jeśli więc szukać tego przyszłego motoru wzrostu, to pewnie należałoby patrzeć właśnie na te spółki. Oczywiście mamy też banki, dla których obniżka stóp procentowych jest negatywną informacją, bo oznacza to niższe przychody odsetkowe. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że w obecnych wycenach banków jest założona pewna trajektoria obniżek stóp procentowych. Dopóki obniżki stóp procentowych nie będą bardziej agresywne i szybsze, to nie powinno to wpływać na banki.

Lipcowa obniżka stóp procentowych w Polsce była jednak niespodzianką.

To prawda, ale zobaczmy, co się stało z bankami. W zasadzie nic. Wydaje mi się, że inwestorzy mieli po prostu założone, że w perspektywie do końca roku będą obniżone o określoną wielkość. Takie samo założenie dotyczy zapewne też przyszłego roku i to jest w modelach wycen. Postrzeganie tego mogłoby się zmienić, jeśli obniżki byłyby bardziej agresywne i szybsze. Dzisiaj, jeśli mówimy o naszych bankach, wydaje się, że nie ma powodów, by mocno spadały, ale z drugiej strony też trudniej jest znaleźć argumenty za tym, aby rosły. Potencjalne zachowanie banków określiłbym jako neutralne.

Czyli jeśli kontynuacja hossy, to jednak też zmiana tych lokomotyw napędzających?

Myślę, że tak. Aby przy spadających stopach procentowych kursy banków rosły, musielibyśmy zobaczyć jakieś bardzo mocne odbicie akcji kredytowej.

Napływ kapitału, spadające stopy procentowe. Coś jeszcze dodałbyś do listy przemawiających za GPW?

Myślę, że to dotyczyłoby już konkretnych spółek i ich perspektyw wzrostu. Pamiętajmy, że mamy też środki unijne z różnych programów. To jest ten czas, kiedy powinny one pojawić się w gospodarce i powinny zacząć pracować. Część spółek będzie na tym korzystać. Pewnie najpierw będzie mowa o wygrywaniu przetargów, ale później będzie ich realizacja. To może być chociażby szansa dla spółek przemysłowych, gdzie przecież sam przemysł ma u nas pod górkę.

Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Polska - niepewność w USA dobra dla rynku
Inwestycje
Hossa wciąż przechodzi koło nosa
Inwestycje
Stopy zwrotu nadal nie działają na inwestorów
Inwestycje
Mimo wstrząsów po drodze to było bardzo dobre półrocze dla inwestorów
Inwestycje
Hossa przetrwa, ale zwyżki na GPW wyhamują
Inwestycje
Kamil Gemra, SGH: Czy powróci wielka zmienność rynków?