Budownictwo: Zleceń nie brakuje, ale rentowność branży jest pod presją kosztów

Potencjał wykonawczy przedsiębiorstw budowlanych jest niewspółmierny wobec inwestycyjnego boomu w sektorze publicznym i prywatnym.

Aktualizacja: 10.03.2018 08:59 Publikacja: 10.03.2018 08:50

W ubiegłym roku produkcja budowlano-montażowa w Polsce urosła o ponad 12 proc. wobec 14-proc. spadku rok wcześniej. W styczniu br. obserwowany był prawie 35-proc. wzrost wobec stycznia 2017 r. Na lata 2018–2020 Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz PKP Polskie Linie Kolejowe planują olbrzymie wydatki inwestycyjne. W budownictwie mieszkaniowym przewidywana jest stabilizacja po rekordowym 2017 r., kiedy deweloperzy sprzedali niemal 73 tys. mieszkań. Boom przeżywają też rynek magazynowo-przemysłowy, biurowy i handlowy. Na pierwszy rzut oka perspektywy dla firm budowlanych rysują się optymistycznie, jednak sytuacja wcale nie jest różowa.

Na niedawnej konferencji menedżerowie giełdowego giganta – Budimeksu – wprost mówili, że może dojść do powtórki z poprzedniej perspektywy unijnej, biorąc pod uwagę obserwowany w ostatnim czasie wzrost kosztów pracy i materiałów, a także coraz większe problemy z dostępnością tych zasobów. Siedem lat temu rynek inwestycji infrastrukturalnych także rósł szybciej niż potencjał wykonawczy branży. W efekcie wiele firm zamiast zarobić, zanotowało straty lub zbankrutowało. Bardzo możliwe, że GDDKiA i PKP PLK nie uda się zrealizować ambitnych budżetów.

Rynek pod presją

– Pomimo stałego wysokiego popytu na prace budowlane w segmencie mieszkaniowym, biurowym czy infrastrukturalnym, sytuacja na rynku staje się coraz trudniejsza dla generalnych wykonawców – komentuje Tomasz Stasiak, partner w warszawskim biurze Wolf Theiss, szef zespołu Real Estate & Construction. – Wraz z dynamicznym rozwojem gospodarczym oraz postępującą integracją europejską rynku pracy rosną ceny materiałów i koszty pracy. Najbardziej odczuwają to firmy z budownictwa infrastrukturalnego, bo w tym segmencie rynku najbardziej zwiększyły się ceny materiałów. O ile w najbliższej przyszłości można liczyć na pewną stabilizację cen materiałów, o tyle trudno jest mówić o szybkiej poprawie na rynku pracy, gdzie wciąż będzie brakować pracowników – dodaje.

Ekspert podkreśla, że rynek staje się niezwykle trudny, szczególnie dla podwykonawców, bo to oni finansują gros kosztów nabycia materiałów i sprzętu, a w związku z nowymi przepisami o odwróconym VAT narażają się na ryzyko utraty płynności finansowej i popadnięcie w tarapaty. Zdaniem Stasiaka istnieje ryzyko, że wielu podwykonawców będzie upadać albo będzie zmuszonych podnosić ceny, co z kolei może doprowadzić do utraty zleceń i wypadnięcia z rynku.

– To wszystko powoduje, że coraz trudniej jest zawierać umowy na roboty budowlane, których okres realizacji przekracza dziewięć miesięcy, bo nikt nie chce brać na siebie ryzyka wzrostu cen. Poza tym widać coraz większą świadomość prawną wśród wykonawców, którzy drobiazgowo prowadzą dokumentację umowną, budując silną bazę na potrzeby ewentualnych sporów z inwestorami. Na pewno wiele firm wyciągnęło wnioski z ostatniego krachu na rynku budowlanym i nie popełnia błędu walki o kontrakty za wszelką cenę. Generalni wykonawcy nauczyli się, że nie warto starać się o kontrakt dla samego kontraktu, tylko po to, by zwiększyć przychody – mówi Stasiak.

Rok wyzwań

Notowane na GPW spółki z sektora od dawna nie są faworytami inwestorów. Indeks WIG-budownictwo od maja do listopada ub.r. skurczył się z 3,7 tys. pkt o 30 proc. i porusza się w trendzie bocznym w zakresie 2,65–2,8 tys. pkt.

Ogólnobudowlany Budimex, lider w zakresie pozyskanych w przetargach kontraktów drogowych, zebrał rekordowy portfel zamówień – na koniec ub.r. jego wartość osiągnęła 10,3 mld zł. Przedsiębiorstwo utrzymuje marżę operacyjną i netto w segmencie budowlanym na stabilnym poziomie. Jak inne firmy zapatrują się na perspektywy rynkowe?

– Dziś mamy w branży budowlanej klęskę urodzaju, dlatego tak ważne jest budowanie zdrowego portfela zleceń i nieplanowanie zbyt dużych zwyżek przychodów – przyznaje Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu (2,2 mld zł w portfelu na koniec września ub.r.). – Ten rok najlepiej przetrwają firmy takie jak nasza – czyli o zdywersyfikowanej działalności segmentowej i geograficznej. Kluczowa może się okazać mądrze rozwijana działalność zagraniczna. W naszej grupie liczymy na powiększenie udziału przychodów z działalności poza Polską do ponad 20 proc., głównie dzięki niedawnemu przejęciu niemieckiej spółki IVT, działającej w sektorze serwisu dla przemysłu. Sam segment budownictwa przemysłowego w naszej grupie również odnotuje znaczącą poprawę rentowności – dodaje.

Zdaniem Jerzego Mirgosa, prezesa Mirbudu, zauważalny od połowy ub.r. dynamiczny wzrost kosztów – od robocizny po materiały – wynika raczej z wykorzystywania przez podwykonawców i dostawców dobrej koniunktury i dużej liczby zleceń, a nie z rzeczywistego wzrostu ponoszonych przez te grupy kosztów.

– Przełomowy będzie ten rok, a nawet najbliższe sześć miesięcy, które pokażą, w jakim kierunku zmierza cały rynek budowlany i czy ta skala inwestycji w dalszym ciągu będzie napędzała wzrost kosztów. Trudno jest jednoznacznie ocenić, jak się rozwinie sytuacja – mówi Mirgos. – Wyższe ceny materiałów i robocizny generują wyższe koszty wytworzenia, co powoduje, że część przetargów obecnie nie rozstrzyga się ze względu na zaniżone budżety. W mojej ocenie w dłuższej perspektywie inwestorzy nie wytrzymają tak szybkiego wzrostu kosztów i musi nastąpić schłodzenie nastrojów, a tym samym spadek cen. Jeżeli natomiast tendencja wzrostowa będzie się utrzymywała, to nie tylko firmy budowlane będą miały problem. W takiej sytuacji, przy braku stabilności i przewidywalności cen, firmy będą zmuszone do renegocjowania umów z inwestorami publicznymi i prywatnymi. Przy tak dużym wzroście kosztów wytworzenia i finalnego produktu część inwestorów będzie musiała się wycofać z realizacji projektów, co samoczynnie spowoduje schłodzenie rynku i ponadnormatywny wzrost cen się cofnie. Podobna sytuacja miała miejsce w 2012 r., gdzie po dynamicznych zwyżkach ceny wróciły do poprzedniego poziomu – podkreśla Mirgos.

Jego zdaniem największe problemy mogą mieć firmy, które mają w swoim portfelu zlecenia związane z budownictwem mieszkaniowym czy też użyteczności publicznej, pozyskane na przełomie lat 2016 i 2017. W tym segmencie okres realizacji trwa średnio dwa lata i związany jest z dużym udziałem robocizny. Chcąc się wywiązać z umów w 2018 r., niewątpliwie mogą ponieść na nich dotkliwą stratę. – Myślę, że większość firm, składając ofertę w II połowie 2017 r., już uwzględniała realia rynkowe – podsumowuje.

– Nowa perspektywa unijna wchodzi w etap spiętrzonej realizacji i jest to najwyższy czas, aby zamawiający skutecznie wdrożyli mechanizmy stabilizujące rynek, np. rzeczywistą waloryzację wzrostu cen usług i materiałów realnie wykorzystywanych w inwestycjach. Zamawiający powinien też odpowiadać za tę część ryzyka, którego przyczyny tkwią w etapie przygotowania inwestycji – uważa Jarosław Tomaszewski, prezes Trakcji, budującej drogi i szlaki kolejowe. – Cechą nadchodzącego sezonu budowlanego będzie rozkręcanie prac na kontraktach lawinowo podpisywanych w minionym roku. Najlepiej poradzą sobie z tym firmy dysponujące własnym potencjałem wykonawczym, niezadłużone i mające długoterminowe umowy na dostawy materiałów. Zbudowaliśmy portfel bezpiecznych kontraktów, prowadząc politykę wycen uwzględniającą wszelkie ryzyka – zaznacza.

Grzegorz Grabowski, prezes specjalizującego się w budownictwie szynowym Torpolu, podkreśla, że ten rok będzie wymagał wytężonej pracy wykonawców, producentów i dostawców, jednak przede wszystkim konstruktywnej, opartej na zapisach kontraktowych, współpracy PKP PLK.

– Nikt z uczestników tego rynku nie spodziewał się, że przy takim wzroście ilości realizowanych prac nie pojawią się trudności i problemy. Na pewno wiele z tych ryzyk ograniczamy m.in. poprzez wcześniejsze zamówienie i dostawy podstawowych materiałów (szyny, rozjazdy, podkłady, tłuczeń), neutralizowanie skutków odwróconego VAT na zachowanie płynności finansowej niektórych podwykonawców oraz pozyskiwanie nowych pracowników również zza wschodniej granicy Polski – mówi Grabowski. – Zauważalne jest zdecydowanie inne niż w poprzedniej perspektywie podejście zamawiającego do rozwiązywania pojawiających się w trakcie realizacji prac problemów. Na pewno musimy jeszcze pracować wspólnie nad sprawniejszym, efektywniejszym ekonomicznie i technicznie wprowadzaniem rozwiązań na kontraktach, ale postęp jest wyraźny – podsumowuje.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza