Wydawało się, że dotychczasowy kryzys w finansowaniu start-upów, z którym mieliśmy do czynienia w ciągu paru ostatnich lat, wreszcie się skończył – kołem ratunkowym miał być unijny program Fundusze dla Nowoczesnej Gospodarki (FENG), tymczasem okazuje się, że jest nawet gorzej niż było. Specjaliści z branży venture capital podkreślają, że po stronie inwestorów widać „ostrożność granicząca z lękiem przed podejmowaniem ryzyka”. A tak się nie da budować start-upów.
Część analityków sądzi, że w optymistycznym scenariuszu II połowa roku przyniesie ożywienie, ale bardziej prawdopodobna jest wersja, że przełom nastąpi dopiero w 2026 r.
w II kwartale 2025 r. pozyskały rodzime start-upy od inwestorów. To oznacza, że aktywność sektora VC pod względem wartościowym spadła rok do roku o 65 proc.
To przyczyna hamowania rynku VC
II kwartał 2025 r. przyniósł rok do roku aż 65-proc. spadek inwestycji wysokiego ryzyka nad Wisłą – wynika z pierwszych szacunków PFR. Do młodych, innowacyjnych spółek w ciągu minionych trzech miesięcy popłynęło 184 mln zł. Dla porównania, nie uwzględniając tzw. outliers (nadzwyczajnie wysokich rund), w I kwartale było to 447 mln zł, a licząc megarundy – aż niemal 1,2 mld zł. Przepaść jest gigantyczna. Rok temu II kwartał przyniósł start-upom 527 mln zł kapitału (899 mln zł z uwzględnieniem megarund) – pieniądze rozdysponowano wówczas w 39 transakcjach. W tym roku liczba rund inwestycyjnych spadła o 43 proc. Te statystyki każą bić na alarm. A eksperci nie szczędzą ostrych słów. Andrzej Targosz, partner w Bitspiration Booster, mówi wprost: spadek wartości inwestycji VC w II kwartale to przede wszystkim efekt paraliżu decyzyjnego. I podkreśla, że – mimo iż pojawiają się nowe fundusze wspierane przez Polski Fundusz Rozwoju – to są one w dużej mierze skierowane do inwestorów bez doświadczenia.