O inwestycyjnych mitach słów kilka

Każdy produkt czy instrument finansowy kupuje się po to, żeby zarobić, a nie stracić. Taka jest idea, ale z praktyką różnie bywa.

Publikacja: 13.07.2022 21:00

Łukasz Bugaj, CFA doradca inwestycyjny Millennium Dom Maklerski

Łukasz Bugaj, CFA doradca inwestycyjny Millennium Dom Maklerski

Foto: materiały prasowe

Inwestowanie wiąże się z ryzykiem i możliwością utraty części bądź nawet całości kapitału. Te słowa niczym mantra pojawiają się we wszystkich materiałach związanych z inwestowaniem.

Wydaje się jednak, że nikt nie bierze ich na poważnie pod uwagę. Przecież każdy produkt bądź instrument finansowy kupuje się po to, żeby zarobić, a nie stracić. Taka jest idea, ale z praktyką różnie bywa. Pierwsze półrocze z pewnością jest nie lada szkołą dla wielu uczestników rynku. Spróbujmy prześledzić inwestycyjne mity, jakie dotychczas upadły.

Pierwszy i najbardziej oczywisty to przeświadczenie, że fundusze dłużne, czy ogólniej obligacje, są mniej więcej odpowiednikiem lokaty, tyle że przynoszącym większy zysk. To stwierdzenie nigdy nie było prawdziwe, ale wiele osób chciało w nie uwierzyć w minionej już dobie praktycznie zerowych stóp procentowych.

Drugim mitem jest przekonanie, że wartość złota wprost zależy od rejestrowanej inflacji. Od poziomu bieżącej inflacji co najwyżej zależeć mogą kupony obligacji o odpowiedniej konstrukcji, ale z pewnością nie wartość szlachetnego kruszcu. Owszem, w długim okresie złoto sprawdza się jako dobre zabezpieczenie przez utratą wartości pieniądza w czasie, ale w krótkim terminie może być różnie i to przy niemałej zmienności. Ta charakterystyka nie powinna jednak dysklasyfikować złota jako cennego składnika portfela. Kruszec ten od początku roku generuje straty w bazowej walucie, czyli dolarach, ale jak policzymy w złotych to obraz jest zgoła odmienny.

Trzecim mitem jest mitologizowanie i częste niezrozumienie poprawnej dywersyfikacji. Owszem, brak odpowiedniej dywersyfikacji to jeden z podstawowych błędów wielu inwestorów. Inną sprawą jest jej częste niepoprawne stosowanie bądź pokładanie w niej zbyt dużej wiary.

Koszyk polskich aktywów, takich jak obligacje, akcje czy nieruchomości, dla wielu będzie spełniał kryteria szerokiej dywersyfikacji, ale tak nie jest. Brakuje bowiem aktywów z innych krajów i denominowanych w innych walutach.

Innym problemem jest fakt, że nawet poprawnie przeprowadzona dywersyfikacja nie gwarantuje dodatnich stóp zwrotu w każdym roku. W okresach rynkowego stresu korelacje się załamują i tanieje praktycznie wszystko. Dlatego gotówka także jest cenna, co jest pewnym paradoksem w okresie podwyższonej inflacji.

To zaledwie trzy mity, ale rok się jeszcze nie skończył i być może „zaskoczeń” będzie więcej. W praktyce warto być przygotowanym na wszystko. Odpowiednio długa historia podpowiada, że żadnego scenariusza nie można wykluczyć. To tylko nam się może wydawać, że coś nie powinno wystąpić, gdyż bierzemy pod uwagę specyficzny jednak okres po 1980 roku, kiedy stopy procentowe były w trendzie spadkowym.

Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę
Okiem eksperta
Stare demony powracają na warszawską giełdę
Okiem eksperta
Powrót obaw inwestorów o inflację
Okiem eksperta
Małe okaże się piękne?