Tydzień na globalnych giełdach rozpoczął się od spadków. Na rynkach strach przed recesją mieszał się z obawami przed inflacją. Inwestorzy szczególnie obawiają się silnej recesji w Europie. Strach ten wydaje się być uzasadniony w sytuacji, gdy zewsząd docierają informacje o przykręcaniu przez Rosję gazowego kurka Europie Zachodniej. Szczególnie, że stress test europejskiego systemu energetycznego może mieć miejsce już za chwilę, gdy fala gorąca rozleje się po Europie, a rozkręcona klimatyzatory będą pożerać ogromne ilości prądu.
Demon inflacji obudził się natomiast w Stanach Zjednoczonych, gdzie za kilka dni zostaną opublikowane najnowsze dane na ten temat. W środę dowiemy się, na jakim poziomie ukształtowała się w czerwcu inflacja CPI, a dzień później PPI. Prognozowany jest wzrost inflacji konsumenckiej do 8,8 proc. z poziomu 8,6 proc. w maju, przy jednoczesnym spadku inflacji bazowej i stabilizacji obu miar inflacji producenckiej. Inwestorzy obawiają się, że podobnie jak to miało miejsce wcześniej, inflacji okaże się wyższa od prognoz, co nie tylko przypieczętuje lipcową podwyżkę stóp procentowych przez Fed o 75 punktów bazowych, ale też utrzyma w grze dalsze podwyżki, podczas gdy po cichu już liczono na ich mniejszy zakres.
Strach przed recesją w Europie i inflacją w USA to jednak trochę już ograne tematy. Stąd ich wpływ na giełdy raczej będzie krótkotrwały, bo zaraz rynki znajdują sobie nowy punkt zainteresowań. I to właśnie tego nowego tematu inwestorzy powinni się najbardziej obawiać. W tym tygodniu startuje sezon publikacji wyników kwartalnych na Wall Street. W czwartek umownie rozpoczną go amerykańskie banki. Można się obawiać, że rynek jest nazbyt optymistyczny co do wyników spółek. Że nie wziął pod uwagę pogarszającej się koniunktury. Stąd jeżeli coś teraz może mocno pchnąć w dół giełdy to będą to właśnie wyniki. Nie obawy przed recesją i inflacją, ale właśnie wciąż zbyt optymistyczne oczekiwania co do wyników spółek.
Swoje demony ma też polska giełda. Są nim politycy. Zapowiedź dodatkowego opodatkowania dużych zysków spółek energetycznych i gazowych mocno pchnęła w dół ten segment rynku, ciągnąć za sobie inne spółki Skarbu Państwa. Gdyby zapowiedziano podzielenie się dużymi zyskami poprzez wypłatę dywidendy, reakcja giełdy byłaby zupełnie inna. Premier jednak postanowił brutalnie sięgnąć do kieszeni spółek, nie zważając na ich wyceny, ale również na przyszłe emerytury tych wszystkich, którzy dodatkowo na takowe sobie odkładają w różnego rodzaju funduszach. Jest jednak i dobra wiadomość: pomimo poniedziałkowej słabej sesji, zeszłotygodniowy zwrot indeksów WIG20 i WIG z poziomu majowych dołków pozostaje aktualny, wciąż zapowiadając letni rajd w górę.