Słabość wspólnej waluty to przede wszystkim wynik rannej wypowiedzi szefa Europejskiego Banku Centralnego. Jean-Claude Trichet przebywając w Tokio niejako potwierdził, iż ECB przymierza się do podjęcia niestandardowych działań już w podczas zaplanowanego na 7 maja posiedzenia. Dodał przy tym, że 2009 r. będzie trudny dla europejskiej gospodarki. Globalni gracze zwrócili także uwagę na jego sformułowania dotyczące silnego dolara, szef ECB przyznał zadowolenie, iż pogląd ten nadal podzielają Stany Zjednoczone. Wprawdzie część obserwatorów wyraża opinie, iż dzisiejsze słowa Tricheta były tylko wymówką do wyprzedaży euro, gdyż o możliwości podjęcia nietypowych działań przez ECB mówi się od 2 tygodni. Dodatkowo część ekonomistów zwraca uwagę, iż zaplanowana na 7 maja obniżka stóp procentowych o 25 p.b. do 1,0 proc. może być ostatnią w cyklu, a bank centralny w ramach „quantative easing” raczej zdecyduje się na wykup papierów komercyjnych niż rządowych, a to głównie ze względu na ponadnarodowy charakter ECB. Niemniej, pretekst do ruchu został wywołany, a szersze spojrzenie techniczne pokazuje dość duże podobieństwo sytuacji EUR/USD do tej z początku stycznia b.r. Czy to oznacza, że w przeciągu najbliższych 2 tygodni notowania tej pary walutowej spadną w okolice 1,26? Nie można tego wykluczyć. Niemniej, fakt ten będzie miał swoje reperkusje dla złotego, zwłaszcza, że Narodowy Bank Polski w najbliższym czasie raczej nie pójdzie w ślady ECB decydując się na niekonwencjonalne rozwiązania. To powinno, przynajmniej teoretycznie powinno działać na korzyść złotego. W efekcie dzisiaj rano nie dziwi zbytnio fakt, iż USD/PLN oscyluje wokół poziomu 3,24 zł, o 4 groszy niżej niż wczoraj przed południem, mimo, że EUR/USD odnotował nowe lokalne minima. Niemniej, warto sobie odpowiedzieć na pytanie, w czyim interesie jest obecnie szybki spadek notowań EUR/PLN poniżej istotnego wsparcia na 4,20 zł? I czy „czynnik ECB” okaże się wystarczający, aby do tego doszło? Odpowiedzi na to pytanie raczej nie da analiza dzisiejszych danych makro z kraju. O godz. 14:00 GUS poda dane o przeciętnej płacy i zatrudnieniu w marcu b.r. Oczekuje się spadku rocznej dynamiki wynagrodzeń do 4,1 proc. r/r, co wpisuje się w powszechne oczekiwania dotyczące gospodarczej koniunktury. Także RPP nie powinna zaskoczyć inwestorów w końcu kwietnia. Tymczasem w piątek po godz. 9:15 euro jest warte 4,2600 zł, dolar 3,2490 zł, a frank 2,8100 zł. Z kolei kurs EUR/USD nieznacznie powrócił powyżej 1,31. Nadal warto obserwować zachowanie się rynków akcji, które mogą być katalizatorem ruchu na rynku FX w przyszłym tygodniu.
[b]EUR/PLN:[/b]
Wczorajszy atak na 4,32 nie był udany, co potwierdza istotność tego oporu. Na wykresach dziennych nie widać jeszcze jednoznacznych sygnałów sugerujących możliwość odwrócenia trendu, który dominował na rynku w ostatnich tygodniach. Niemniej, otwieranie nowych średnioterminowych krótkich pozycji na EUR/PLN raczej nie jest wskazane. Warto przygotować się na szybką grę intraday w trendzie horyzontalnym. Kluczowe okolice wsparcia na dziś to 4,2350-4,24, a oporu to 4,29-4,30.
[b]USD/PLN:[/b]
Niezależnie od nowych lokalnych minimów na EUR/USD notowania USD/PLN są na razie o kilka groszy poniżej wczorajszego maksimum w rejonie 3,28. Biorąc pod uwagę perspektywę dalszych spadków EUR/USD, a także możliwego odwracania się trendu na EUR/PLN w perspektywie kilkunastu dni, warto wykorzystać obecne poziomy w rejonie 3,24-3,25 do zakupów. Jednak silnym oporem jest już poziom 3,28.