Gdy na minusie otwarły się giełdy europejskie (w odpowiedzi na solidne spadki w Stanach Zjednoczonych i Japonii), waluty regionu uległy dalszej deprecjacji; kursy EURPLN i USDPLN osiągnęły dzienne szczyty na poziomach odpowiednio 4,4610 i 3,4540. Potem, wraz ze zdobywaniem przewagi przez euro nad dolarem, również na nasz rynek walutowy przyszło odreagowanie. Solidnym wsparciem była publikacja indeksu instytutu ZEW, który wyjątkowo pozytywnie zaskoczył. Indeks nastroju niemieckich analityków i inwestorów wzrósł w kwietniu po raz pierwszy od lipca 2007 powyżej zera i osiągnął wartość 13 pkt., dużo więcej niż prognozowane 1,5 pkt. Odczyt dał siłę eurodolarowi do wzrostu do 1,2988, jednak znajdująca się tam średnia 55-sesyjna nie pozwoliła na dalszy marsz i przez resztę dnia kurs nie pokonał tego oporu. Notowania par złotowych również uspokoiły się po południu, oscylując wokół wcześniej osiągniętych poziomów, bez wyraźnej chęci na ich trwałe pokonanie. O 16:30 za euro płacono 4,4270 zł, a za dolara 3,4150 zł.

Niepokojące informacje dotarły dzisiaj z Ministerstwa Finansów. Wiceminister Elżbieta Suchocka-Roguska stwierdziła, iż spowolnienie gospodarcze, jakiego obecnie doświadcza polska gospodarka, może doprowadzić do zwiększenia się deficytu budżetowego w tym roku do poziomu powyżej 3 proc. PKB. Jest to o tyle niebezpieczne, iż pułap 3 proc. jest określony w kryteriach z Maastricht, które muszą być spełnione prze kraj aspirujący do przyjęcia euro. Wypowiedź wiceminister jest pierwszą wskazującą na możliwe problemy z egzekucją planu budżetowego, jednak, jeśli spojrzymy na założenia ustawy budżetowej, można nabyć pewnych obaw o jej realizację. Budżet na 2009 rok był planowany przy prognozowanym wzroście PKB na poziomie 3,7 proc., jednak na ten moment prawie nikt już się nie spodziewa takiego wyniku polskiej gospodarki. Oznacza to, że planowany deficyt w wysokości 18,2 mld złotych może zostać przekroczony, szczególnie że szacunki za cztery pierwsze miesiące roku wynoszą aż 16,02 mld złotych.

Wraz ze zbliżaniem się posiedzenia RPP pojawiają się kolejne wypowiedzi jej członków. Andrzej Wojtyna uważa, że stopy procentowe są blisko poziomu odpowiedniego, aby pomóc gospodarce przetrwać światowy kryzys finansowy i należy unikać pochopnych decyzji dotyczących agresywnych obniżek. Jego zdaniem na przyszłotygodniowym posiedzeniu stopy powinny zostać niezmienione, jednak nie wyklucza on obniżek w przyszłości, być może nawet do 3 proc. z obecnego poziomu 3,75 proc. Podsumowując dotychczasowe wypowiedzi członków RPP najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższe posiedzenie jest pozostawienie stóp bez zmian.

Przy braku istotnych danych makro widać, że lokalny rynek czeka na sygnały dawane przez główne pary walutowe. Oznacza to, że jeśli nie zobaczymy powrotu eurodolara powyżej 1,30 (na co się raczej nie zanosi), szanse na szybkie umacnianie się złotego do poziomów sprzed tygodnia są coraz mniejsze. Zbliżający się wielkimi krokami termin rozliczania opcji walutowych również nie przemawia za takim scenariuszem.