Ustawa ograniczająca handel ziemią rolną weszła w życie rok temu. Agencja Nieruchomości Rolnych od 30 kwietnia 2016 r. do końca I kwartału 2017 r. przyjęła 11,1 tys. wniosków o przeniesienie własności nieruchomości rolnych. Dotychczas rozpatrzyła 6,75 tys. – z czego tylko 152 złożyły osoby prawne – i w przypadku 92 proc. decyzja była pozytywna.
Problem małych
Jak restrykcje wpłynęły na biznes deweloperów?
– Ograniczenia w dostępności gruntów rolnych są dziś istotnym problemem dla deweloperów mieszkaniowych, zwłaszcza realizujących projekty skierowane do mniej zamożnych nabywców – ocenia Paweł Sztejter, wiceprezes firmy doradczej REAS, zajmującej się rynkiem nieruchomości. – Brak możliwości nabywania przez deweloperów gruntów rolnych w granicach miast, mniejsza dostępność gruntów należących do Skarbu Państwa, a także ryzyko przy nabywaniu nieruchomości reprywatyzowanych są przyczyną obserwowanego w ostatnich kwartałach wzrostu cen dostępnych parceli, który to przyczynia się do wzrostu cen nowo budowanych mieszkań – dodaje.
Wielu notowanych na GPW czy Catalyst deweloperów w ostatnich latach bardzo mocno inwestowało w banki ziemi, by korzystać z wyśmienitej koniunktury. Spółki wciąż są gotowe wydawać miliony złotych na grunty. W ostatnich dniach Robyg informował o zakupie 4,6-ha działki w Gdańsku na 1 tys. lokali za ponad 42 mln zł. Murapol zapłacił 25 mln zł za 9-ha teren w Katowicach, na którym powstanie 1,7 tys. lokali. Duzi gracze koncentrują się na parcelach umożliwiających szybki start projektu deweloperskiego. Jak oceniają wpływ ustawy na biznes?
Duże zapasy
– Nie ma jeszcze większego wpływu na działalność naszą czy innych dużych deweloperów. Jeszcze przed jej wprowadzeniem sukcesywnie powiększaliśmy banki ziemi – mówi Andrzej Gutowski, szef sprzedaży Ronsona. – Problem może się pojawić, kiedy banki zaczną się wyczerpywać. Jeśli się okaże, że grunty w interesujących dla deweloperów nowych lokalizacjach mają status nieruchomości rolnej i nie są objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, to ustawa może stanowić przeszkodę dla rozwoju. Dotyczy to zarówno dużych miast, jak i ich obrzeży – przykładem może być warszawskie Bemowo – dodaje.