Radzić, a nie straszyć

Swoista moda na kryzys trwa w najlepsze

Publikacja: 06.04.2009 08:11

Radzić, a nie straszyć

Foto: GG Parkiet

Ci, którzy wcześniej kryzysu nie zauważyli, teraz próbują nadrobić stracony czas i w sposób naturalny jeszcze bardziej eksponują czarny kolor. Tym bardziej że dość łatwo nadaje się w takiej tonacji. Można znaleźć także wyrazy satysfakcji w głoszonych przepowiedniach kasandrycznych. I to nie tylko u polityków opozycji.

[srodtytul]Optymizm prysł[/srodtytul]

Publicystyka ekonomiczna została zmonopolizowana przez wąskie grono ekonomistów, a raczej analityków czy tzw. ekonomistów bankowych. Rady, jakich udzielają, nie wychodzą z reguły poza znane formuły książkowe z konkluzją przeczekania kryzysu jak kataru oraz z wiarą w działania bogatszych od nas. Ale nie ukrywają także i swojego mentorstwa w ocenach tych bogatych. Na naszym jednak podwórku bezradność i bezsilność są aż nadto widoczne. Błyskawicznie prysł optymizm sprzed kilku miesięcy. Jedyna praktyczna rada to zaprzestanie czytania wiadomości gospodarczych i opinii na ten temat. I gdyby wszyscy to uczynili, to kto wie…

Wielka szkoda, że pierwszy objaw problemów gospodarczych w postaci nieufności na rynku międzybankowym i w efekcie wyhamowania dynamiki kredytowej nie został w porę ograniczony. Zabrakło wyobraźni i rozpoznania konsekwencji wstrzemięźliwości kredytowej banków.

Uznano, że z uwagi na niewielki udział kredytów, zwłaszcza w finansowaniu działalności małych i średnich przedsiębiorstw, brak kredytów nie wpłynie istotnie na osłabienie wzrostu gospodarczego, bo rozwój będzie podtrzymywany środkami własnymi. Ale już obecnie prawie całą nadzieję wiąże się z dopływem kredytów do gospodarki. Z tych to powodów, zdaniem niektórych, nie można zwiększać deficytu budżetu, aby nie wydrenować pieniędzy z sektora bankowego ze szkodą dla jego aktywności kredytowej.

Przy tym jednak poziomie ryzyka gospodarczego oraz katastroficznych publicystycznych wizjach dla gospodarki mobilizacja banków do kredytowania nie ma żadnych racjonalnych przesłanek. Tym bardziej że straty banków z przełomu wieków są jeszcze świeżo w pamięci… Impulsem dla kredytowania na pewno nie będą spadające nominalne stopy procentowe NBP, lecz obniżanie ryzyka w gospodarce przekładane na spadek ryzyka kredytowego. Jeśli nie chcemy czekać na poprawę koniunktury działaniami zamożnych tego świata, musimy wziąć sprawy w swoje ręce, w przeciwnym razie płynność polskiego sektora bankowego będzie finansować potrzeby innych gospodarek.

[srodtytul]Możliwości są[/srodtytul]

Tym bardziej że polski sektor bankowy, mimo niespodziewanego ujawnienia problemu opcji walutowych, ma wystarczający potencjał do finansowania gospodarki na potrzebnym poziomie. Niemal 15-miliardowy zysk za ubiegły rok przeznaczony w całości (tak nakazuje profesjonalizm) wystarczająco wzmocni bazę kapitałową do kredytowania.

Także rosnący wolumen depozytów gospodarstw domowych powinien odpowiednio zwiększyć poziom źródeł finansowania, a w rezerwie są deklarowane działania NBP w tym zakresie. Oczywiście, w sposób naturalny będzie się pogarszać jakość portfela kredytowego z konsekwencjami dla wyników banków, nie uszczupli to jednak istotnie możliwości kredytowych banków. Najpoważniejszym ograniczeniem jest poziom ryzyka kredytowego i sposoby jego obniżania będą decydować o dynamice kredytowej.

Najprostszym i powszechnie znanym bankom instrumentem jest rządowy system poręczeniowy. Może to obciążyć budżet państwa, ale gdy wierzymy w fundamenty naszej gospodarki i w nieodległe skutki pobudzania koniunktury światowej, ewentualny uszczerbek dla budżetu nie będzie dotkliwy, wręcz przeciwnie, może dać pozytywne rezultaty w postaci wyższych dochodów podatkowych w rezultacie wyższego wzrostu gospodarczego.

Również zrozumiały i obniżający ryzyko byłby wzrost odpisów amortyzacyjnych w przedsiębiorstwach. Poprawiłoby to ich płynność finansową z pozytywnym wpływem na zdolność kredytową i tym samym zachętą dla kredytowania. Tym samym utrzymywałoby to zdolności produkcyjne razem z miejscami pracy, a to obecnie zarówno problem ekonomiczny, jak i społeczny. Wzrost bezrobocia oznaczać musi spadek konsumpcji ze szkodą dla wzrostu gospodarczego i jednocześnie obciążenie budżetu wydatkami socjalnymi. Warto zauważyć, że osłabienie aktywności kredytowej identycznie wpływa na zatrudnienie w branży bankowej.

Coraz większe problemy zaczynają mieć deweloperzy ze sprzedażą mieszkań i realnym zagrożeniem stają się bankructwa z konsekwencjami dla jakości portfela kredytowego w bankach i całego rynku mieszkaniowego. Z oczywistych powodów rynek ten powinien podlegać ochronie. Zarówno potrzeba wyhamowania spowolnienia gospodarczego, jak i względy społeczne tworzą przesłanki do hurtowych zakupów mieszkań z wykorzystaniem możliwości podmiotów Skarbu Państwa, samorządów itp.

Brakuje przecież lokali zastępczych, socjalnych. Motywem mogą być także cele komercyjne. Wpłynie to na potrzebne obniżenie cen rynkowych, podtrzymanie koniunktury gospodarczej z zachowaniem potencjału deweloperskiego i obniżenie ryzyka kredytowego. W powiązaniu z zapowiedzianą pomocą w spłacie kredytów hipotecznych, niewątpliwie poprawi to sprawność kredytową sektora bankowego.

[srodtytul]Postawa nadzorcy[/srodtytul]

Nieomal powszechnie wskazywane możliwości tkwiące w wykorzystaniu funduszy unijnych mają ciągle wymiar werbalny, a nie realnego przygotowania do ich skonsumowania. Obiektywnie banki są w stanie partycypować we wspomaganiu finansowania odpowiednich projektów, ale wyraźnie brakuje właściwej strategii oraz elastyczności i sprawności operacyjnej w ich przygotowywaniu. Pełna mobilizacja w tym zakresie połączona ze stosunkowo niskim ryzykiem kredytowym (80 procent środków unijnych) tworzą sprzyjające bankom warunki kredytowego zaangażowania.

[srodtytul]Działajmy więc…[/srodtytul]

Przydałaby się ponadto racjonalna postawa nadzorcy (regulatora bankowego) w kwestii szacowania ryzyka bankowego i wyceny aktywów. Polityka nadzorcza powinna mieć różne odcienie odpowiadające sytuacji rynkowej. Jej modyfikowanie i dostosowywanie nie może jednak polegać na nieomal powszechnie uznawanej symetrii, czyli: pogorszenie koniunktury - zaostrzanie norm nadzorczych, poprawa - liberalizowanie. Przy takim podejściu, z reguły, wpędza się w tarapaty banki i gospodarkę.

Pokazują to obecne doświadczenia. Nadzór bankowy w warunkach dobrej koniunktury nie racjonalizował aktywności kredytowej banków i w rezultacie poziom kredytów znacznie przekroczył wolumen depozytów, który musiał zostać uzupełniony środkami z rynku międzybankowego. Liberalniejsza wycena aktywów kredytowych (MSR) zbyt późno sygnalizowała podwyższone ryzyko i pozwalała na nadmierny wypływ gotówki z banków (dywidendy z wysokich zysków).

To wszystko podgrzewa koniunkturę w gospodarce i osłabia realny potencjał banków. Wystarczy niewielki negatywny impuls (a w dobie globalizacji o taki nietrudno), by diametralnie odwrócić trend…Z kolei w okresie osłabienia gospodarczego (nie mówiąc o załamaniu) odruchowo wywoływana nadmiernie ostrożnościowa postawa nadzorcy może pogłębiać złą sytuację sektora bankowego z negatywnymi konsekwencjami dla sfery realnej. Obrazowym przykładem jest projekt Rekomendacji T.

Gospodarka potrzebująca kredytów w amortyzowaniu spadku tempa rozwoju gospodarczego natrafia nie tylko na barierę autonomicznej wstrzemięźliwość banków, ale i na mocną inspirację do takiego zachowania ze strony nadzoru bankowego. Wpływa to na pogorszenie sytuacji gospodarczej. Również sam szczytny motyw postawy nadzorcy - bezpieczeństwo środków lokowanych w bankach - stanowi przesłankę do uzyskania skutku odwrotnego od zamierzonego, bo zaniepokojeni klienci reagują wycofywaniem oszczędności. A najprostsza oraz klasyczna reakcja nadzoru bankowego w formie podnoszenia wymogów kapitałowych nie jest efektywna i właściwa w takiej sytuacji.

Oczywiście, konkluzją nie może być sugerowanie utrzymywania liberalnych rozwiązań nadzorczych w imię utrzymywania pożądanego tempa wzrostu gospodarczego i zachowania miejsc pracy. Nie na tym polega rola nadzoru bankowego. Jednak skuteczne wypełnianie zadań w interesie deponentów wymaga rozpoznawania natury zjawisk rynkowych, wzajemnych relacji, doboru instrumentów i świadomości konsekwencji ich stosowania. Nie w każdych okolicznościach podnoszenie bezpieczeństwa uzyskuje się poprzez bezpośrednie zaostrzanie norm ostrożnościowych. Można na-wet sformułować odwrotną tezę…

Wprowadzane i przyjmowane do stosowania normy bankowe w znacznej części nie mają zobiektywizowanej weryfikacji. Są raczej kompromisem wśród podmiotów systemu bankowego i wskazują pożądany kierunek w zarządzaniu biznesem bankowym. Jednak dla bezpie-czeństwa i stabilności finansowej sektora bankowego względna trwałość reguł funkcjonowania ma istotną wartość.

Przy czym rzeczywistość gospodarcza (w tym bankowa) ewoluuje i jej wyjaśnienie nie zawsze jest możliwe, i z reguły nie jest, przy zastosowaniu tych samych teorii ekonomicznych i dotychczasowych doświadczeń. A dobrym przykładem są obecnie zachodzące przewartościowania. Działalność bankowa musi podlegać adekwatnym modyfikacjom, zwłaszcza że obecny kryzys gospodarczy został wywołany kryzysem finansowym, bankowym w szczególności.

[srodtytul]Zagrożeniem sfera realna[/srodtytul]

Tymczasem w Polsce mamy do czynienia z sekwencją odwrotną. Względnie stabilna sytuacja sektora bankowego może zostać zakłócona szybko pogarszającą się sytuacją sfery realnej. Warto więc istniejący i jeszcze nienaruszony potencjał bankowy, mimo nieszczęsnych opcji walutowych, wykorzystać racjonalnie, aby zminimalizować skutki światowego kryzysu finansowego. Książkowe i standardowe jednak podchodzenie zarówno do polityki makroekonomicznej, jak i polityki nadzorczej nie może być skuteczne w rozwiązywaniu powstałych problemów o nie do końca rozpoznanej naturze.

Działania zaradcze powinny być mieszanką realnych przedsięwzięć z wykorzystaniem materialnych środków na miarę istniejących możliwości, a także potrzebną reinterpretacją zdarzeń gospodarczych (w tym bankowych) oraz modyfikacją ich wizerunkowego ujęcia. Nie należy tego utożsamiać ze znaną już wirtualną księgowością, lecz z rozpoznawaniem natury procesów ekonomicznych i doborem adekwatnych instrumentów.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?