Ostatnia sesja kwietnia przebiegła w przyjemnej dla byków atmosferze. Notowania ruszyły nad poziomem środowego zamknięcia, a później dorobek byków się jeszcze powiększył. Efektem tej zwyżki jest podejście cen do okolic szczytu z 16 kwietnia. Kontrakty nie zdołały wyjść wyżej. Tym samym wzrost, jaki trwa od wyznaczenia dołka bessy, nie został powiększony. Przyznam, że wczorajsza zwyżka nieco mnie zaskoczyła, bo spodziewałem się raczej spokojnej sesji, po której rozpoczynał się przecież długi weekend. Tymczasem popyt poddał się dobrym nastrojom na świecie. Nie chodzi o sam wzrost, bo tu o zaskoczeniu nie może być mowy. Zaskoczył mnie poziom aktywności.

Co do samego wzrostu to też nie ma co przesadzać. Ceny wzrosły o nieco ponad 2 proc. W porównaniu choćby z dniem poprzednim zmiana ta nie jest imponująca. Także biorąc pod uwagę aspekt techniczny można stwierdzić, że mimo zwyżki cen niewiele się zmieniło. Bykom nie udało się pokonać poziomu szczytu z 16 kwietnia. Ta rezerwa popytu jest w pełni zrozumiała.

Teraz, by ceny dalej rosły, potrzebne jest przekonanie kupujących, że rynek będzie w stanie pokonać poziom oporu na 1920 pkt. W innym wypadku kupno staje się mniej atrakcyjne wobec sprzedaży. Fakt rozpoczynania się maja w połączeniu z poważnym oporem, który znajduje się tuż nad obecnymi poziomami, rodzi połączenie, które pewnie wielu graczy przynajmniej onieśmiela w zakupach. Fakt oporu jest z technicznego punktu widzenia niezaprzeczalny i można się zastanawiać, czy zostanie on pokonany.

Można się zastanawiać tym bardziej, gdy zaczniemy rozważać wiarygodność znanej maksymy rynkowej "sell on may and go away". Skoro maj jest dobrym miesiącem do sprzedaży papierów, to może wcale nie pokonamy tego oporu? Pokonanie go przecież powinno wywołać duży impuls popytowy.

Problem z maksymami jest taki, że mają one małą wiarygodność. Ich źródło tkwi w pewnych zachowaniach w przeszłości lub właściwie mitach z tymi zachowaniami związanych. Jeśli nawet istnieje pewna przewaga w zachowaniu zgodnym z zaleceniem sprzedaży papierów w maju, to jest ona niewielka. Poza tym nie wiadomo, kiedy ma dojść do sprzedaży? Na początku, w środku czy na końcu miesiąca? Trzeba też pamiętać, że ta sprzedaż dotyczy raczej rynku kasowego niż terminowego. Zajmowanie pozycji na kontraktach na bazie rymowanki to już hazard.