Dwa tygodnie bujamy się praktycznie na tym samym poziomie. Tyle czasu trwa konsolidacja, z której do tej pory nie doszło do wybicia. Pewna próba była w czwartek, ale popyt zdołał sparować. Pytanie, czy to oznaka mocy, czy też tylko resztek sił? Spójrzmy na fakty. Od trzech miesięcy obserwujemy wzrost cen, który w swojej skali, jak i dynamice, jest wyjątkowy. Jest wyjątkowy także z tego względu, że jest pierwszym większym wzrostem po półtora roku silnej przeceny przerywanej jedynie płaskimi korektami.

Po tych trzech miesiącach pojawiają się pytania, czy to początek nowego trendu, czy też jedynie większa korekta, której do tej pory nie było? W tej chwili nikt na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć. Nawet korzystając z analogii historycznych nie ma prostej odpowiedzi. Nie ma, bo być nie może. Rynek nie jest prosty, a już z pewnością nie ułatwia stawiania prognoz. Trzeba z pokorą przyjąć, że nie znamy przyszłości, a więc pozostaje nam reagowanie na to, co się dzieje.

Na razie dzieje się dobrze. Jednak brak w trakcie trzech miesięcy poważniejszej korekty jest zadziwiający. Można nawet stwierdzić, że stawia on pod znakiem zapytania szybie pokonanie poziomu oporu. Szybki ruch szybko wyczerpuje potencjał popytu. Skoro bowiem w tak dużym tempie wpadło trochę grosza, to jest pokusa, by zysk zrealizować. Tym bardziej, że mamy za sobą okres, gdy o zyski było bardzo trudno.Może właśnie teraz jest dobry moment na to, by na chwilę przystanąć, odetchnąć świeżym powietrzem i przekonać się, co faktycznie stoi za tym wzrostem cen. Dane makro zaczynają być coraz bardziej pomyślne, ale dla graczy to nie powinno być przesłanką do kupna. Te, dające cień nadziei dane, są tylko potwierdzeniem słuszności wcześniej podjętej decyzji o kupnie.

Teraz trzeba się zastanowić, co będzie za kilka miesięcy. Jak będzie wyglądała jesień, jak będzie wyglądała końcówka roku? Skok cen z poziomu nieco ponad 1200 pkt na 1900 pkt to już sporo. Oczywiście część z tej zmiany wynikała z wcześniejszego dużego pesymizmu, który musiał zostać skorygowany. Pytanie, czy obecne poziomy to już kolejny punkt przegięcia? Moim zdaniem jeszcze nie i zanim zobaczymy ceny w okolicy minimów, przyjdzie nam powalczyć z oporem na 1920 pkt, a niewykluczone, że nawet na jakiś czas go pokonać.