To już drugie w ostatnim czasie zamieszanie na rynkach wywołane przez tego bankiera. Wcześniej zasugerował on, że stopy procentowe w USA mogą zacząć wzrastać w 2012 roku, a teraz sugeruje, że amerykańskie władze monetarne powinny kontynuować programy skupu papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych.
Taki kierunek myślenia osłabił dolara, a wspomógł rynki surowcowe oraz rynki akcji. Wymowa tych słów została odczytana jasno - Fed szybko stóp procentowych nie podniesie, gdyż będzie to zapewne jeden z ostatnich narzędzi w kolejce, jakie zostaną użyte w procesie zasysania powrotnego gotówki z rynku, a po drugie, nawet sam proces zasysania będzie prawdopodobnie przebiegał bardzo powoli. Właściwie on już przebiega.
Wkrótce transakcje w ramach okna dyskontowego nie będą już opiewały na 90 dni. Fed wyraźnie skraca ten czas, by ostatecznie ponownie, jak przed kryzysem, były to transakcje typu overnight. Gdy już będą to transakcje jednodniowe, kolejnym krokiem będzie podniesienia stopy dyskontowej.
Rynki odebrały wypowiedź Bullarda optymistycznie, co pomogło naszemu rynkowi rozpocząć notowania na znacznych plusach. Później zostały one nawet nieco powiększone, ale szybko fala zakupów została przerwana. Przez większość czasu kreślona była konsolidacja. Dopiero w końcówce dnia ponownie odezwał się popyt. Dzięki temu pojawiły się nowe maksima dnia. W efekcie ponownie ceny zbliżyły się do okolic maksimów trendu. Ubiegłotygodniowy spadek został skutecznie zanegowany. Dziś należy rozważać możliwość testu szczytu tegorocznej tendencji.
Wczoraj test rekordów byłby mało wiarygodny, gdyż poziom aktywności graczy nie był zbyt duży, a więc nowe rekordy w takich okolicznościach nie byłyby zbyt wiarygodne. Dziś może być pod tym względem lepiej. Tym bardziej że zapewne aktywny nie będzie tylko popyt, ale i podaż. Na terminowym rośnie znowu LOP, a to znak, że na rynku wzmaga się polaryzacja oczekiwań. Pewnie znowu ewentualne rekordy nie przestraszą niedźwiedzi. Dziś na falę stopów chyba liczyć nie można. Popyt jest wyraźnie uparty.