Mimo reaktywnej obfitości publikacji ze sfery makroekonomii zabrakło wystarczająco silnego impulsu, który skutkowałby skłonieniem rynku do większej aktywności i opowiedzeniem się po jednej ze stron. Obrót nie był może rekordowo niski, ale też nie wskazuje on, by na rynku był aktywny poważny kapitał. Tym samym okres względnej równowagi wycen został przedłużony o kolejny dzień. Tych dni może być jeszcze całkiem sporo. Z tym trzeba się będzie liczyć, o ile przyjmiemy, że aktualne zachowanie rynku jest podobne do tego z końca czerwca 2012 r. Ci, co liczą na szybsze rozstrzygnięcie, mogą mieć nadzieję, że w rozruszaniu rynku pomogą publikowane dane, a w szczególności piątkowy raport o stanie rynku pracy w USA. Nadzieja słuszna, choć wcale nie oznacza to, że rzeczywistość ją potwierdzi. Wczoraj rynek w Warszawie konfrontował się z danymi ze strefy euro czy USA i niewiele z tego wynikło. Także decyzja RPP przeszła bez echa, choć w tym wypadku jest to zrozumiałe, skoro obniżka stóp procentowych była przez uczestników rynków oczekiwana. Większym zaskoczeniem był amerykański raport ADP, gdzie zawarto informację o mniejszym od odczekiwanego przyroście liczby etatów w sektorze prywatnym. Także i to nie przekonało do działania. Pozostaje czekać na wystarczająco silny impuls.