Tym razem rynek już nie notował nowych rekordów trendu wzrostowego i nie próbował atakować poziomu oporu, ale słabł. Skala tego osłabienia nie była duża, co należy odczytać jako wskazówkę, że mamy do czynienia z korektą, a nie koniecznie z odwrotem od prób walki z oporem.

Są czynniki, które mogą działać onieśmielająco na członków obozu byków. Jednym z nich jest fakt, że oprócz oporu, jakim jest szczyt z marca, istnieje niewiele wyżej kolejna bariera, jaką jest linia oparta na szczytach z kwietnia 2011 roku i stycznia 2013 roku. Biegnie ona w tej chwili w okolicy 2550 pkt. Szczyt z marca znajduje się na poziomie 2518 pkt. Zatem istnieje ryzyko, że skuteczne pokonanie szczytu niekoniecznie będzie musiało oznaczać skuteczny sygnał w średnim terminie. W najlepszym razie, przy scenariuszu nieudanego sygnału, po ewentualnym pokonaniu szczytu rynek może się jeszcze cofnąć i dopiero powrót do okolicy 2300 pkt pozwoliłby bykom nabrać sił.

To już jest jednak wybieganie za bardzo do przodu z malejącą szansą na realizację. Na razie zakładam, że rynek wczorajszym osłabieniem nie kończy jeszcze fazy wzrostu i walki z oporem. Sytuacja skomplikowałaby się, gdyby WIG20 zszedł wyraźnie pod poziom 2450 pkt. Wtedy powrót do zwyżki byłby utrudniony, choć nie niemożliwy. Atak na opór pozostaje w zasięgu możliwości byków.