Zakupy można było uznać za próbę powrotu do okolicy oporu. Próbę raczej mało efektowną. Zwyżka została zatrzymana jeszcze przed południem. Później mieliśmy kilka godzin konsolidacji, która powoli zamieniała się w osuwanie się cen. Powolny spadek wycen kontraktów doprowadził do tego, że w okolicy godziny 16 byliśmy tuż nad dołkiem dnia.

Relatywnie słabe podejście przed południem i późniejsza faza spadków cen wskazują na to, że potencjał ruchu w dół jeszcze nie został wyczerpany. Tym samym należy się liczyć z możliwością zbliżenia indeksu WIG20 do poziomu 2450 pkt. Mimo wszystko nie sądzę, by grzebało to szanse na test poziomu oporu. Szczyt z marca jest dalej relatywnie blisko. Tym samym cały czas obóz byków może skusić się na próbę wzrostu. Inna sprawa, że trudno w tej chwili w ciemno stawiać, iż taka zwyżka coś by zmieniła. Owszem, byłaby szansa na zmianę nastawienia, ale przypomnę, że tuż nad poziomem marcowego szczytu przebiega linia trendu spadkowego. Linia długoterminowa, a więc przypuszczalnie nie będzie ją łatwo pokonać. W związku z tym, myślę, że jeśli nawet rynek skusi się na próbę ataku, to nie będzie ona skuteczna, a kolejnych kilka tygodni stałoby pod znakiem spadków.