Ten krótkotrwały wzrost został wytłumaczony perturbacjami związanymi z trzęsieniem ziemi w Japonii. Sektor przemysłowy, w szczególności motoryzacyjny (choć nie tylko, bo także elektroniki i komputerowy) odnotował wahania poziomu produkcji za sprawą przerw w dostawach komponentów z Japonii. Obecna gospodarka oparta jest na płynnych dostawach podzespołów. Ich zapasy są utrzymywane na niskich poziomach, co pozwala obniżać koszty i zwiększać efektywność. Niski poziom zapasów to jednak zagrożenie zatrzymaniem produkcji w sytuacjach wyjątkowych. A taka miała miejsce 11 marca.
Skutkiem tego w wielu fabrykach produkcja została wstrzymana, a pracownicy mieli czas wolny (niepłatny). Teraz produkcja powoli wraca do normy, bo ruszył płynny przepływ podzespołów z Japonii. Jednak dane dotyczące rynku pracy spływają z opóźnieniem.
Stąd przypuszczenie, że wspomniany skok liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych odciśnie piętno właśnie na danych z maja. Co do maja – pamiętajmy, że to sprawa umowna, bo dane do raportu majowego zbierane są w kwietniu i na początku maja.
Raport ADP okazał się zaskakująco słaby, ale rynki zachowały spokój, można przypuszczać, że z podobnych powodów. Przyjęto założenie, że publikacja jest wynikiem właśnie wspomnianych perturbacji, a więc wydarzeniem jednorazowym, a nie sygnałem zmiany tendencji na rynku pracy. Jej wpływ na rynki jest taki, że teraz zamiast oczekiwać prawie 200 tys. nowych etatów, oczekuje się ok. 100 tys. Poprzeczka dla piątkowego raportu została obniżona.
Dzień zakończył się słabością rynku, ale moim zdaniem za wcześnie, by skazywać popyt na porażkę. Za ostatnimi publikacjami nie stoją czynniki, o których nie byłoby wiadomo, że się pojawią. Można być zaskoczonym skalą wpływu, ale mimo wszystko mają one charakter jednorazowy. Nie bez znaczenia jest to, że wczorajszemu spadkowi cen towarzyszył niski obrót oraz stabilna LOP.