Nie chodzi tu jednak o spadek cen, ale o to, że także i wczoraj poziom aktywności graczy był niski. To podważa zarówno wzrost cen, jak i późniejszy spadek. Do tych zmian należy podchodzić z dystansem. Na poważne wnioski jest jeszcze za wcześnie.
Dzień rozpoczął się od niewielkiego spadku, który był wynikiem ostudzenia nastrojów po wysokim poniedziałkowym zamknięciu. Rynek amerykański nie zawędrował za wysoko, a rynki azjatyckie także nie kipiały optymizmem. W trakcie pierwszej godziny notowań na rynku akcji obrót osiągnął zachęcającą wartość. To miało znaczenie, gdyż właśnie w poniedziałek brakowało obrotu. Jednak i wczoraj wysoka aktywność utrzymała się przez krótki czas. Kolejne godziny były już podobne do poniedziałkowych. Rynek powoli się podnosił. Pojawiały się nowe szczyty trendu w krótkim terminie, ale niewiele z tego wynikało. Nadal obowiązywały wątpliwości.
Wśród tych wątpliwości jedna jest najważniejsza. Jak można myśleć o zakupach na obecnych poziomach ze świadomością, że niewiele wyżej czeka do pokonania poważny opór, a od wielu dni na rynku nie zagościł większy spadek? I jak myśleć o ataku na ten ważny opór, jeśli aktualnie wzrost cen odbywa się przy małym obrocie? Kupno na poziomach z wczorajszej sesji musiało zakładać przynajmniej doprowadzenie do testu oporu na 2450 pkt. Jakie szanse na sukces miał popyt? Właśnie tego nie wiemy. Popyt zdołał podnieść ceny, ale głównie dlatego, że pozwoliła na to podaż. Nie stawiała oporu. Jak zachowa się popyt, gdy ten opór się pojawi?
Wczoraj po południu rynek osłabł, na co wpływ miała zarówno informacja o tym, że szczyt europejski na poziomie ministerialnym się nie odbędzie, a nadal będą trwały prace na poziomie nieformalnym. To sygnał, że nie wszystko nadal udało się uzgodnić, co później potwierdziło się w komunikacie agencyjnym. Nie bez znaczenia dla wycen była także informacja o spadku wartości wskaźnika zaufania konsumentów w USA. To pierwsza od dłuższego czasu słabsza publikacja dotycząca gospodarki amerykańskiej. Wprawdzie wskaźnik nastrojów to nie twardy odczyt, ale te twarde odczyty powinny wpłynąć na poprawę nastrojów konsumentów. Jak widać, nie idzie to łatwo.