Wczorajsze notowania to przejaw przeświadczenia uczestników rynku, że ilość chętnych do straty trzech czwartych wartości greckich obligacji będzie wystarczająca, by program udziału kapitału prywatnego mógł zadziałać. Niepewność wiązała się z tym, by tych chętnych było tyle, by program dotyczył ponad 90 proc. wartości długu. Gdyby było mniej Grecy musieliby pozostałych, którzy się nie zgodzili, zmusić, co odczytane byłoby jako sytuacja uruchamiająca wypłaty z CDSów. Ok. 21:00 pojawiła się nieoficjalna informacja, że próg akceptacji wynoszący 90 proc. został przekroczony. Dziś rano pojawiła się informacja, że faktyczny próg wyniósł 85,8 proc. Grecja przedłużyła czas na decyzję posiadaczom obligacji wyemitowanych na bazie prawa międzynarodowego do 23 marca.
Zatem formalnie prywatni posiadacze obligacji Grecji sami zgodzili się na redukcję długu. Jak miło. Reakcją rynków było jeszcze wczoraj podniesienie wartości euro oraz wycen akcji. Nie była to już znacząca zmiana, bo jednak większość została wykonana w ramach „kupowania oczekiwań". Dziś rano rynki już wydają się być w fazie sprzedaży faktów, bo widoczne jest osłabienie.
Warto jednak sobie uświadomić, że dzięki tej informacji jest spora szansa (to zależy od Grecji) na to, że nie zajdzie „zdarzenie kredytowe" (w sytuacji, gdyby Grecja chciała zmusić pozostałych do zredukowania długu – zaszłaby Collection Action Clause) i nie będą realizowane CDS-y, ale również pojawiły się podstawy do przyznania Grecji wsparcia w kwocie 130 mld euro (to już niezależnie, czy CAC będzie miało miejsce). Na jakiś czas Grecja usuwa się w cień.
Na pierwszy plan wysuwają się inne kwestie, a dziś będzie to raport o stanie rynku pracy w USA. Środowy raport ADP dał do zrozumienia, że dane nie będą odbiegać znacząco od tego, co do tej pory się po nich spodziewano. Publikacja powinna być zgodna z oczekiwaniami. Mówią one, że liczba etatów w sektorze pozarolniczym wzrosła o 210 tys., a w samym sektorze prywatnym o 223 tys. Stopa bezrobocia ma wynieść 8,3 proc., choć to akurat mniej ważne. Trzeba pamiętać, że jeśli dane będą zgodne z prognozą, poruszenie może wywołać inna publikacja, o której tak głośno się nie mówi. Będą to dane o wielkości deficytu bilansu handlowego w styczniu. Oczekuje się, że wyniósł on 49 mld dolarów i wartość większa będzie źle odebrana w kontekście wyniku PKB w I kw.
Wczorajsza fala akceptacji ryzyka ma dziś szansę na kontynuację, choć nie wykluczam, że tylko na początku dnia. Później może przyjść uspokojenie, które będzie wynikiem i odreagowania dwóch dni wyraźnych wzrostów cen akcji, ale również wyczekiwania na publikację w USA. Popyt ma okazję zbliżyć ceny do poziomu oporu. Nie liczę, że zostanie pokonany szczyt na 2353 pkt., ale i taki scenariusz należy brać pod uwagę. W końcu to tylko nieco ponad 50 pkt. nad wczorajszym zamknięciem. Jeśli EURUSD wyraźnie pokona 1,3300, a złoty nadal będzie się umacniał (wczoraj był najmocniejszą walutą regionu), to jest szansa na realną walkę na poziomie oporu. Pokonanie 2353 pkt. będzie tożsame z sygnałem powrotu do nastawienia pozytywnego, a więc powrócilibyśmy do rozważań o osiągnięciu poziomu 2600 pkt.