Wczorajsze osłabienie na rynkach akcji w drugiej części dnia, a w szczególności w trakcie notowań w USA, jest tłumaczone powrotem obaw o wynik wyborów w Grecji. Ciekaw jestem, jak będzie tłumaczony ewentualny wzrost cen, jaki równie dobrze może się dziś pojawić. Jeśli bowiem trzymać się założenia istnienia średnioterminowej korekty wzrostowej, to w krótkim terminie powinna być obecna przewaga popytu. Do wczoraj była ona widoczna. Weekendowe wieści dotyczące Hiszpanii wyczerpały potencjał zwyżki. Przynajmniej na razie. Nie jest bowiem wykluczone, że ona dziś będzie ponawiana. Czy będzie to tłumaczone nadziejami na wygraną Nowej Demokracji? Analitycy JP Morgan dość dokładnie określili wczoraj swoje oczekiwania co do wartości euro w dolarach w zależności od wyniku greckiego głosowania. Spadek do 1,2000 będzie pierwszą reakcją na ewentualną wygraną przeciwników greckiego programu reform.
Wczorajsze zmiany indeksów w USA były negatywne. Indeks przemysłowy zaliczył pierwszy spadek po czterech dniach zwyżek. Skala tego spadku była spora, ale nie na tyle, by odczytywać rynek jako ponownie poddający się podaży. Mimo osłabienia indeksy trzymają się nad poziomami minimów trendu. Na tym tle zachowanie naszego WIG20 jawi się jako szczególnie mocne. Jest to jakieś pocieszenie, choć oczywiście, jeśli trend spadkowy miałby jednak powrócić na rynki rozwinięte, to indeks warszawski nie będzie z tym walczył. Spadek cen na świecie musiałby być bowiem związany z powrotem awersji do ryzyka, a ta jest dla nas szczególnie bolesna.
Wczoraj nie było żadnych ciekawszych informacji ze sfery makroekonomii, ale i dziś nie będzie wiele lepiej. O 14:30 poznamy ceny amerykańskiego importu i eksportu. Przed południem pojawi się jeszcze dynamika brytyjskiej produkcji przemysłowej, ale nie będzie to miało większego znaczenia dla polskich wycen. Rynkami mogą ruszyć jakieś wieści z Grecji. Jeśli ich nie będzie, możemy być świadkami przynajmniej zatrzymania wczorajszej fali osłabienia.