Czy decyzje Rady Polityki Pieniężnej da się przewidzieć?

Dzisiaj ponownie przyjdzie nam się zmierzyć z krajowymi władzami monetarnymi.Warto więc się zastanowić nad przewidywalnością aktualnie funkcjonującej Rady.

Aktualizacja: 13.02.2017 04:11 Publikacja: 05.12.2012 05:00

Łukasz Bugaj, analityk, DM BOŚ

Łukasz Bugaj, analityk, DM BOŚ

Foto: Archiwum

Pozornie wydawać się może, że nie jest to łatwa sztuka, szczególnie mając na uwadze „duże" zaskoczenie brakiem obniżki już w październiku. Wydaje się jednak, że po przyjęciu kilku żelaznych założeń, to syzyfowe zadanie staje się możliwe do wykonania.

Pierwsze z tych założeń mówi, że RPP prowadzi konwencjonalną politykę, tzn. realne stopy powinny być dodatnie. Oznacza to, że trudno jest oczekiwać stawki kosztu pieniądza poniżej inflacji. Ten fakt implikuje zależność poziomu stóp od historycznej inflacji, a niekoniecznie tej oczekiwanej, co z kolei nakazywałaby sztuka prowadzenia polityki monetarnej, szczególnie tej współczesnej, która często posuwa się do bardziej niekonwencjonalnych działań. Jak powszechnie wśród ekonomistów wiadomo, polityka pieniężna powinna wyprzedzać trendy inflacyjnie, a nie za nimi podążać, gdyż zmiany stóp wpływają na gospodarkę z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej i trudność w prognozowaniu przyszłości sprawia, że władze monetarne częściej patrzą w „tylne lusterko" w postaci opublikowanych już danych niż przez „przednią szybę" w formie spodziewanych trendów na przyszłość.

Fakt braku umiejętności wyprzedzania swoimi decyzjami trendów gospodarczych jest jednak dość powszechną bolączką na świecie i RPP z pewnością nie jest tutaj wyjątkiem. Niestety, krajowe władze w swoich działaniach wydają się bardziej spóźnione od podobnych sobie ciał w innych państwach. Warto choćby przypomnieć, że cykl obniżek nie pierwszy już raz zaczął się bardzo późno – podobnie było w 2008 r., kiedy dopiero upadek Lehman Brothers skłonił Radę do działania.

Wydaje się, że sami członkowie Rady Polityki Pieniężnej nie wiedzą, gdzie ten cykl obniżek stóp procentowych ich zaprowadzi

Kolejnym czynnikiem jest zbyt duże uzależnienie decyzji Rady od periodycznie ukazującego się raportu o inflacji. Wydaje się, że wielu członków RPP przywiązuje znaczną uwagę do projekcji inflacji i wzrostu gospodarczego, nawet wtedy, gdy wydają się one już zdezaktualizowane. Następną istotną kwestią jest nadzwyczaj skrupulatne trzymanie się wyznaczonego celu inflacyjnego, nawet jeżeli oznacza to złożenie wzrostu gospodarczego na ołtarzu ofiarnym. Niestety RPP, w przeciwieństwie do Fedu, ma mandat jedynie do walki z inflacją i dlatego może sugerować, że dynamika wzrostu PKB jest zbyt wysoka i trzeba ją obniżyć, by zdusić inflację. Tak było w maju tego roku, kiedy wzrost powoli już się załamywał, a RPP chciała go jeszcze wyhamować i nie omieszkała o tym nawet zakomunikować. Ponadto można odnieść wrażenie, że przynajmniej część RPP nie przykłada większej wagi do źródeł inflacji i mimo że jest ona importowana w postaci wysokich cen energii, to stara się z nią walczyć, co przecież z góry jest skazane na porażkę.

Ostatnim i najbardziej istotnym czynnikiem jest fakt unikania nerwowych reakcji na publikowane dane oraz próba wyprzedzającej komunikacji z rynkiem. Co to oznacza? Pomimo wypracowania sobie statusu nieprzewidywalnej, sama Rada stara się usilnie pracować na miano przewidywalnej. Na każdej konferencji prasowej prezes Belka mniej więcej wskazuje kierunek zmian na kolejne posiedzenie. Podczas ostatniego wyraźnie zakomunikował, że w tym tygodniu należy się spodziewać obniżki, a liczne głosy członków RPP od tamtej pory jedynie to potwierdziły. Tymi głosami nie należy się jednak szczególnie kierować, gdyż część zdeklarowanych „jastrzębi" bardzo rzadko wypowiada się w mediach. Słuchając bardziej eksponowanego stronnictwa „gołębi" można więc dojść do mylnych wniosków. Warto się skupić na słowach prezesa NBP i to szczególnie na konferencji prasowej po decyzji, gdyż późniejsze jego komentarze mogą być, niestety, mylące. Podobnie było z wywiadem prezesa przed posiedzeniem w październiku, który błędnie zinterpretowano jako zapowiedź rychłej obniżki, podczas gdy była to jedynie zapowiedź, że zbliżający się cykl obniżek będzie postępował w krokach co 25 pkt bazowych. Bardzo więc bym się zdziwił, gdyby dzisiaj doszło do większej obniżki niż do 4,25 proc. Zawiedzeni zapewne będą ci, którzy po fatalnym odczycie o PKB w III kwartale sugerują większe cięcie.

A co Rada zrobi na kolejnym posiedzeniu? Tego na razie nie wiemy, ale prezes Belka zapewne postara się to nam przekazać już dzisiaj po godz. 16. Prognozowanie dalszych kroków do łatwych już, niestety, nie należy. Można być jednak pewnym tego, że ciężko będzie sprostać rynkowym oczekiwaniom, by główna stopa spadła do zaledwie 3,5 proc. Wydaje się bowiem, że siła grupy „jastrzębi" jest niemalże notorycznie niedoceniana.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów