Notowania zaczęły się blisko poziomu piątkowego zamknięcia. Później do akcji przystąpił popyt. Zwyżka była szybka, ale prędko zapał do zakupów się wypalił. Już w okolicy godziny 10 ceny nie rosły. Godzinę później zaliczaliśmy już nowe minima dnia. Nie było to coś nadzwyczajnego – wtedy zmienność cen nie wykazywała niczego odmiennego od tego, co było nam dane obserwować w ostatnim czasie. Przed południem rozpoczął się mozolny wzrost cen. Najpierw było to tylko odbicie, ale z czasem, skoro ceny nie wracały do spadków, pojawiła się możliwość powrotu do zwyżek. Warunkiem było pokonanie porannego szczytu. Południowe przedłużające się przebywanie w połowie rozpiętości specjalnie tego nie wspierało. Dopiero po godz. 13 pojawił się ponowny ruch cen.
Pojawił się wzrost cen, a więc rosły szanse na uwidocznienie się nowych szczytów. Ponad godzinę rynek pobujał się pod porannym maksimum, by w końcu (po godz.15) doszło do wyjścia na nowe szczyty dnia. Te szczyty zanegowały przedpołudniową słabość. Z tego względu teraz wczorajszy dołek jest tym, który wspiera popyt w próbach dojścia przynajmniej do poziomu 2500 pkt. Nastawianie jest pozytywne, a więc to wzrost cen pozostaje tą bardziej prawdopodobną opcją. Wczorajsza sesja zdaje się to potwierdzać.