Jeśli i mi wolno zabawić się w prognostę, spodziewam się spektakularnego odbicia na giełdzie tureckiej. Po pierwsze, byłby to naturalny ruch po ostrej przecenie w maju i czerwcu, która dotąd nie została odrobiona. Po drugie, turecki rząd ograniczył sprzedaż alkoholu, a to sprzyja wydajności pracy.
Czytaj i komentuj na blogu
To nie żart. Za słynną prognozą równie słynnego ekonomisty Irvinga Fishera, wypowiedzianą 23 października 1929 r., jakoby ceny akcji osiągnęły trwale wysoki poziom, kryło się właśnie jego poparcie dla obowiązującej wtedy w USA prohibicji. Abstynencja pracowników miała przyczyniać się do poprawy wyników spółek, co uzasadniać miało sześciokrotny wzrost wartości indeksu Dow Jones w ciągu zaledwie kilku lat. Jak wiadomo, kilka dni później nastąpił najgłębszy w historii Wall Street krach.
Uzasadnienia, które dziś przedstawiają progności dalszych zwyżek na światowych giełdach, na pierwszy rzut oka brzmią rozsądniej. Niestety, to często pozory, żerujące na naszych myślowych nawykach, a nawet przesądach.
Można na przykład powiedzieć, że akcje na GPW są dziś tanie, bo wskaźniki cena do zysku czy cena do wartości księgowej są poniżej historycznych średnich. Ale co uzasadnia wiarę w to, że te wskaźniki mają tendencję do wracania do średniej? Przecież zasady rachunkowości ewoluują i dzisiejszych wyników spółek nie da się wprost porównać do wyników historycznych. Polska giełda ma relatywnie krótką historię, więc problem można bagatelizować. Ale czego dowiadujemy się z porównania wskaźnika C/Z dla indeksu S&P 500 dziś i średnio w minionym półwieczu, skoro w tym czasie kilkukrotnie zmienił się sposób liczenia zysków?
Nie twierdzę, że akcje nie będą już drożały. Przeciwnie, dostrzegam dziesiątki powodów, które przemawiają za kontynuacją hossy na światowych giełdach. Ale cieszę się, że nie wszyscy jeszcze je widzą. Mam bowiem obawy, że hossa skończy się z chwilą, gdy inwestorzy gremialnie uwierzą w jej uzasadnienia. A może i to jest przesąd oparty na złudnej wierze w powtarzalność historii?