Obecnie za uncję kruszcu trzeba zapłacić około 1310 dolarów. W ujęciu całego miesiąca, lipiec był bardzo udany - uncja podrożała w tym czasie o około sto dolarów.
Przemysł w strefie euro powoli odbija się od dna - taki obraz wyłania się z czwartkowych danych międzynarodowej instytucji badawczej Markit. Indeks PMI dla całej strefy euro urósł do poziomu 50,3 punktów i jest obecnie najwyżej od dwóch lat. Mimo że europejskie przedsiębiorstwa nie zwiększają zatrudnienia, to uczestnicy badania Markit wskazywali na rosnącą liczbę zamówień i malejące zapasy wyrobów gotowych. Posiadacze złota zareagowali na te wiadomości niewielką wyprzedażą metalu.
Spadek wartości uncji był też efektem publikacji ADP na temat amerykańskiego rynku pracy. Okazało się, że w lipcu w przedsiębiorstwach USA przybyło 200 tysięcy nowych miejsc pracy, przy wcześniejszych prognozach na poziomie 180 tysięcy. Zatrudnienie wzrosło zwłaszcza w najmniejszych firmach, gdzie zmiana wyniosła plus 82 tysiące. Nieco gorzej było w firmach średnich (zatrudniających od 50 do 499 osób) i dużych (powyżej 500 osób) - odpowiednio plus 60 i 57 tysięcy nowych miejsc pracy.
Wyliczeń ADP nie potwierdził jednak dwa dni później Departament Pracy USA, co sprawiło powrót dobrych nastrojów wśród posiadaczy złota. Wartość uncji w piątek wzrosła w ciągu kilku godzin z 1285 do ponad 1310 dolarów, kiedy okazało się, że liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym wzrosła w lipcu o 165 tysięcy. Dane nie tylko były dużo gorsze od raportu ADP i oczekiwań ekonomistów, ale również pokazały, że zatrudnienie za Oceanem rosło sporo wolniej, niż miesiąc wcześniej.
Departament Pracy podał również, że stopa bezrobocia w USA spadła z 7,6 do poziomu 7,4 procent, czyli więcej, niż oczekiwali ekonomiści. Mimo że wynik okazał bardzo dobry, to jednak światowi inwestorzy nie przywiązują zazwyczaj do tej wartości większej uwagi. Rynki mają bowiem świadomość, że stopa bezrobocia jest bardzo podatna na pewne zaburzenia statystyczne i niekoniecznie świadczy o faktycznej liczbie osób pozostających bez pracy. Na przykład, jeśli bezrobotny przed dłuższy czas nie ubiega się o nowe zajęcie, zwyczajnie zostaje skreślony z ewidencji osób pozostających bez pracy. Sprawia to, że stosunek liczby pracujących do oficjalnie niepracujących się poprawia, mimo że miejsc pracy przecież nie przybywa.