Od początku kwietnia złoto notuje ogromną zmienność, ma duże wzrosty, zaraz potem ostre korekty. Ale jednak od początku roku wzrosło z 2647 USD za uncję do aż 3430 USD, potem spadło do obecnego poziomu 3228 USD za uncję. Z czego wynika takie rozchwianie notowań? Jakie złoto ma przed sobą perspektywy?

Jesteśmy w bardzo interesującym miejscu nie tylko na rynku złota. Sytuacja jest dość dynamiczna. W poniedziałek mieliśmy ewidentny „rajd ulgi” na rynkach finansowych, było to pokłosie porozumienia USA i Chin z Genewy, które zostało zawarte w weekend, a w poniedziałek rano czasu europejskiego otrzymaliśmy szczegóły. W wyniku spotkania w Genewie ustalenia Chin i Stanów Zjednoczonych wróciły do początku kwietnia, czyli do tzw. dnia wyzwolenia. Cła są i prawdopodobnie będą, a to, że one w pewnym momencie miały wynosić po ponad 100 proc., było tak naprawdę nierealne do utrzymania. To była pewnego rodzaju polityczna, wyrachowana zagrywka, która na początku spowodowała panikę na rynkach, głównie w kwietniu. Teraz, gdy wracamy do sytuacji nieco lepszej, ten punkt odniesienia się zdecydowanie zmienił, to rynki zaczynają kupować i cieszyć się z tego, a tak naprawdę sytuacja się pogarsza, bo globalny handel ulegnie z pewnością poważnej zmianie i efektywna stawka celna Stanów Zjednoczonych będzie wynosiła 30 proc. – to jest wciąż bardzo dużo. Możemy oczywiście spekulować, na ile Donald Trump zrobił to wszystko celowo i czy od początku taki był plan. Podejrzewam, że tak, ale widać, że Wall Street kupiła to i jesteśmy w ostatnim ruchu przed osiągnięciem historycznych szczytów. Złoto, które do tej pory radziło sobie rewelacyjnie, dostaje w tym momencie lekkiej zadyszki, teraz ten surowiec jest mocno wykupiony. Oczywiście nie wykluczam takiego scenariusza, że złoto może powędrować nawet do 4 tys. USD za uncję, ale odnosząc się do aktualnej sytuacji, widać ewidentnie, że siła kupujących na ten moment lekko się wyczerpała. Myślę, że to jest jakiś krótki, średni termin. Z technicznego punktu widzenia widzimy formację tzw. podwójnego szczytu. To klasyczna formacja techniczna, która jest prosta, a często bywa skuteczna, ona w tym momencie pokazuje, że prawdopodobnie możemy mieć nieco większą korektę, nawet poniżej 3 tys. USD/oz.

Na czym polega ta formacja?

To formacja, która pokazuje, że impuls do dalszych wzrostów na ten moment się wyczerpuje. Widać, że inwestorzy i ceny dwukrotnie testowały albo znalazły się w okolicach historycznych rekordów, czyli w okolicach 3400 USD, ale ten poziom nie został pokonany, a następnie mieliśmy dość dynamiczne spadki. Inwestorzy i kupujący nie mają na tyle siły. Być może ten efekt, który teraz widzimy w korekcie złota do 3240 USD, to chociażby efekt zamykania długich pozycji spekulacyjnych, a spekulanci wchodzą na rynek dość krótko, więc myślę, że głębsza korekta jest jak najbardziej w tym momencie realna, ale to nie oznacza jeszcze, że mamy zmianę trendu. Myślę, że stoi za złotem zbyt dużo silnych fundamentów, żeby doszło do odwrotu. Dlaczego złoto w dużej mierze zyskuje od długiego czasu? Jego wzrosty trwają już kilkadziesiąt miesięcy, rozpoczęły się gdzieś w listopadzie 2022 r. Przede wszystkim inwestorzy szukają alternatywy w momencie, kiedy inflacja – mówiąc kolokwialnie – zjada im pieniądze, i wartość pieniądza ulega pogorszeniu. Dodatkowo ten ostatni ruch (3500 USD za uncję) był spowodowany oczywiście słabszym dolarem amerykańskim. Mamy silną ujemną korelację między dolarem a złotem, słabszy dolar automatycznie z reguły oznacza silniejsze złoto i na odwrót, mocniejszy dolar może oznaczać słabsze złoto. W tym momencie słabszy dolar zwiększał globalny popyt. Dodatkowo na złoto działa niepewność geopolityczna i bardzo wysoka inflacja. Społeczeństwo polskie zaczęło interesować się rynkiem złota, wcześniej były to nieruchomości, ale teraz stały się one zbyt drogie pod kątem inwestycyjnym, już nie mówiąc po prostu o nabywaniu pierwszego mieszkania, a zdolności kredytowe uległy diametralnej zmianie, gdy wysokie stopy zmniejszają zdolność kredytową Polaków. W takiej sytuacji lepszym sposobem na ulokowanie gotówki jest po prostu złoto, nawet jeśli potem koszty wyjścia z tej inwestycji są nieco większe, bo musimy zapłacić spread. Pod kątem ulokowania nadwyżki kapitału ludzie często wybierają złoto, już nie mówiąc o bankach.

Jak w tej korelacji zachowuje się dolar, gdy kurs złota jest tak zmienny? A przede wszystkim jak dolar zareagował na porozumienie USA z Chinami, dekret w sprawie obniżenia ceł i sygnał, że „żadna ze stron nie chce całkowitego zerwania relacji handlowych”?

Na razie jesteśmy jeszcze w dość świeżej fazie tego porozumienia, za czasów pierwszej prezydentury Donalda Trumpa negocjacje z Chinami trwały półtora roku, teraz oni chcą się wyrobić w kolejne 90 dni, co moim zdaniem może być mało realne. Sytuacja będzie bardzo dynamiczna, moim zdaniem nie porozumieją się w tak krótkim czasie. Dlatego ten przypływ radości, który teraz widzimy na Wall Street, i wzrosty spółek technologicznych, ale też spółek cyklicznych, to może być chwilowe, ta sytuacja może się pogorszyć. A rynki zinterpretowały to tak, że przed chwilą mieliśmy mieć 145 proc. ceł USA dla Chin i 125 proc. ceł chińskich na towary z USA, więc de facto jest dużo lepiej. Natomiast jeśli porównamy to do momentu inauguracji Trumpa, to sytuacja jest diametralnie gorsza. Trump pogarsza sytuację globalną, jeśli chodzi o międzynarodowy handel. To wpłynie na gospodarkę nie tylko amerykańską, ale też na wszystkich partnerów handlowych. Chodzi o dłuższy termin, nie będziemy widzieć tego jeszcze w kwietniu ani nawet w maju, ale zacznie się to w drugiej połowie roku. Boję się, że sytuacja może się diametralnie zmienić, jeśli z USA zaczną napływać słabe twarde dane makro.