Pierwszym z nich była ropa naftowa, której ceny schodziły na kolejne tegoroczne minima, coraz bardziej zbliżając się do poziomu ważnego lokalnego dołka z 2009 r. Drugim surowcem było złoto, którego notowania w ostatnich dniach zanotowały spektakularny wzrost.
Notowania złota zwyżkowały przede wszystkim ze względu na słabość amerykańskiego dolara (wartość USD i cena złota są ze sobą negatywnie skorelowane). Do tej ostatniej przyczyniły się z kolei słowa zawarte w środowym protokole z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). W dokumencie tym komitet dał bowiem do zrozumienia, że podwyżki stóp procentowych w USA we wrześniu nie będzie. Co więcej, na rynku nie brakuje głosów powątpiewających w to, czy do takiego ruchu dojdzie nawet w grudniu. Jeśli niepewność w globalnej gospodarce będzie trwać, to przełożenie podwyżki na przyszły rok nie jest wykluczone.
Jeśli słabość dolara się utrzyma, to na wykresie złota będziemy widzieć presję wzrostową. Jednak obecnie notowania złota znajdują się już przy ważnym poziomie technicznego oporu. Dodatkowo dane fundamentalne przypominają o trwającej nieufności wobec złota wśród globalnych inwestorów. Po ostatnich zwyżkach zmniejszył się bowiem popyt na złoto w formie fizycznej w Chinach i Indiach. To pokazuje, że o ile tamtejsi konsumenci chętnie kupowali złoto po zejściu notowań tego kruszcu poniżej 1100 USD za uncję, o tyle obecny poziom cen nie jest już dla nich tak atrakcyjny.