Działało to – i na razie jeszcze działa, ale o tym za chwilę – w następujący sposób. Inwestor opłacał swoimi aktywami certyfikaty inwestycyjne emitowane przez fundusz zamknięty (FIZAN – fundusz inwestycyjny zamknięty aktywów niepublicznych). Jeżeli wniesione do funduszu w ten sposób spółki, przedsiębiorstwa lub inne aktywa były przekształcane do formy spółki komandytowo-akcyjnej (SKA), to cały ten mechanizm zapewniał inwestorowi będącemu posiadaczem certyfikatów funduszu odroczenie płatności podatku od dokonywanych w funduszu inwestycji – do momentu wypłaty środków poza fundusz. A jeżeli dodatkowo pomiędzy inwestora a FIZAN „wchodziła" spółka cypryjska, i to ona była właścicielem certyfikatów inwestycyjnych, możliwe było obniżenie podatków płaconych przez inwestora. Dlaczego piszemy o tym w czasie przeszłym? Prawdopodobnie na początku przyszłego roku wejdą w życie przepisy (zmiany ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw), na mocy których SKA stanie się płatnikiem 19 proc. podatku CIT, którym dotychczas nie była. Funkcja SKA jako aktywów funduszu mających służyć ochronie podatkowej wygaśnie.
Zabawa w kotka i myszkę
Łatanie dziur budżetowych rozpoczęło się na dobre w zeszłym roku w przewrotny sposób.
W lutym 2012 r. Naczelny Sąd Administracyjny postanowił, że „przychód (dochód) spółki kapitałowej posiadającej status akcjonariusza spółki
komandytowo-akcyjnej podlega opodatkowaniu w dniu otrzymania dywidendy wypłaconej akcjonariuszom (...)".
Ministerstwo Finansów wydało ogólną interpretację podatkową, która potwierdzała stanowisko NSA.