Podczas wczorajszej sesji S&P500 zanotował przeszło 4-proc. spadki. Inwestorzy z tak dużą deprecjacją w trakcie jednej sesji ostatni raz mieli do czynienia 18.08.2011 r. Od szczytów ze stycznia indeks przecenił się już o 8 proc., natomiast przeciętna wielkość korekty w przypadku indeksów amerykańskich wynosi 13 proc.
Taka uproszczona analiza pokazuje, że mimo dużych emocji, jak do tej pory na rynku nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego i w dalszym ciągu pozostaje przestrzeń do kontynuacji ewentualnej deprecjacji w ramach ruchu korekcyjnego.
Lokalnie może dojść do wzrostowego odreagowanie, na co wskazuje chociażby zachowanie indeksów w Europie. DAX otworzył się z 3,5-proc. stratą, a aktualnie można zaobserwować odbicie. Ważnym elementem dla wyznaczania potencjalnego dna głębszej korekt w trendzie wzrostowym, (w tym miejscu należy wyraźnie zaznaczyć, że długoterminowa tendencja aprecjacyjna jest utrzymana), jest zachowanie szerokiego rynku. Jeżeli przeanalizujemy rynek pod tym kątem, to co prawda udział spółek przebywających w strefie wykupienia spadł z 40 proc. do 13 proc., jednak zaledwie 8 proc. spółek osiągnęło strefę wyprzedania, podczas gdy historycznie w okolicach dna korekt wskaźnik ten wynosi między 20-40 proc. Poziom ten może zostać osiągnięty w dwójnasób, bądź przez kontynuację spadków, bądź poprzez rozciągnięcie w czasie odreagowania, dlatego w najbliższych dniach warto przyglądać się pilnie temu wskaźnikowi. Reasumując, najbardziej prawdopodobny wydaje się być scenariusz kontynuacji ruchu korekcyjnego, jednak w znacznie wolniejszym tempie, a długoterminowy trend pozostaje utrzymany.