Zbliżamy się do końca tygodnia, który obfitował w wyjątkowo dużo ważnych z inwestycyjnego punktu widzenia wiadomości. W nieco dłuższej perspektywie, lipiec dla krajowego rynku był następnym, już ósmym miesiącem zwyżek, które przyniosły kolejne rekordy WIG-u i wzbicie się WIG20 na najwyższy poziom od 17 lat. Tej sielanki jak dotąd nie zburzyła negatywna z europejskiego punktu widzenia umowa handlowa ze Stanami Zjednoczonymi.
Nerwówka, ale silne ręce trzymają akcje
W czwartkowe południe WIG20 tracił co prawda 0,6 proc., ale oznaczało to jedynie powrót dokładnie do zamknięcia z ubiegłego piątku. Ciut gorzej prezentował się WIG, który przy 0,7-proc. osunięciu lekko tracił w skali całego tygodnia. Z czasem nastroje stawały się coraz słabsze, ale przypomnijmy, że główne krajowe indeksy pozostają w pobliżu tegorocznych szczytów i jak na razie nawet trudno mówić o korekcie. Europejskie rynki prezentują się jednak ostatnio coraz bladziej od amerykańskiego, który ma za sobą serię rekordów, choć jeśli liczyć stopy zwrotu od początku roku, to Wall Street jest nadal daleko w tyle za niemieckim DAX-em i ponad połową pozostałych europejskich indeksów akcji. Inwestorzy za oceanem żyją teraz sezonem wyników za II kwartał i rewelacyjnymi raportami największych firm technologicznych. Najświeższe przykłady to oczywiście raporty Mety i Microsoftu. Z tej perspektywy wydawać by się mogło, że na globalnych i krajowym rynku jest spokojnie, ale nic bardziej mylnego. Zmienność na GPW w tym tygodniu istotnie wzrosła przy obrotach – poza czwartkiem –wciąż niższych niż w poprzednich miesiącach. Rynek może więc być bardzo czuły na negatywne informacje. Warto też odnotować, że mimo dość wysokich otwarć, które przynoszą rekordy, w ostatnim czasie WIG i WIG20 nie raz wyrysowały czarne świece.
Czytaj więcej
Rynki akcji mają za sobą kolejny udany miesiąc, ale jednocześnie sierpień to początek bardziej pr...
Inwestorzy próbują się odnaleźć w zalewie informacji z ostatnich dni. Główna to oczywiście ramowa umowa handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Pierwsze wrażenie jest oczywiście mocno negatywne z perspektywy Europy. Eksperci nie kryją rozczarowania. Krytycznie o stanowisku UE mówi m.in. Piotr Kuczyński z DI Xelion. – Niestety już przed negocjacjami zrezygnowano z użycia broni podatkowej, czyli podatku cyfrowego – przypomina. Jak tłumaczy, Unia Europejska ma kilkaset miliardów euro nadwyżki w handlu towarami z USA, ale ma podobny deficyt w handlu usługami (cyfrowymi). – Była więc możliwość wywarcia nacisku na amerykańską administrację. Niestety z tego nie skorzystano, co z góry wstawiało Unię Europejską na obsadzenie w roli „przegrywa” – komentuje Kuczyński.
Co ze stopami?
Na ten moment rynek zdaje się cieszyć, a przynajmniej nie załamywać porozumieniem i tym, że najgorszy scenariusz się nie zrealizował, ale też warto pamiętać, że wciąż czekamy na więcej konkretów. – Na ten moment znamy tylko kilka wątków i trudno wyjść poza banalne szacunki o negatywnym wpływie 0,1 proc. na unijne PKB – mówi główny ekonomista jednego z największych banków.