– Sądzę, że w styczniu lub lutym będziemy mieć jasną sytuację, jeśli chodzi o los Bomi: czy będzie układ, czy też likwidacja – mówi „Parkietowi" Witold Jesionowski, prezes Bomi. Nie chce szacować, jakie są szanse na zawarcie układu. Wiadomo natomiast, że część propozycji układowych najprawdopodobniej będzie modyfikowana.
Jesionowski podkreśla, że zawarcie układu jest w Polsce bardzo trudną procedurą. – Szczególnie z racji pewnych słabości i luk w prawie. Jeśli chodzi o wierzycieli, ich podejście do Bomi jest różne. Niektórzy nie wykazują dużej woli współpracy – mówi.
Do układu zgłoszono wierzytelności o wartości około 230 mln zł. Plany zakładają, że część długu spółki zostanie zamieniona na papiery nowej emisji. Walne zgromadzenie Bomi jesienią ubiegłego roku już wyraziło zgodę na tę emisję. Minimalna cena warrantów ma wynosić 1,2 zł.
Spółka potrzebuje też jednak pieniędzy na bieżącą działalność operacyjną. – Wystąpiliśmy z propozycją emisji akcji, dzięki której moglibyśmy pozyskać maksymalnie 10 mln zł. Dzięki takiemu zastrzykowi gotówki byłoby też łatwiej porozumieć się w sprawie układu –podkreśla Jesionowski. NWZA w sprawie tej emisji zwołano na 21 stycznia. Projekt uchwały zakłada emisję do 40 mln papierów po cenie 0,25 zł. Kurs Bomi na GPW w ciągu kilku minionych tygodni był stosunkowo stabilny i oscylował wokół poziomu 0,2 zł.
W ostatnich miesiącach Bomi zamknęło sporą część najmniej efektywnych placówek. Teraz jest ich ponad 20. Większość już działa w formule franczyzowej. Docelowo wszystkie mają przejść na franczyzę. W planach jest też stworzenie grupy zakupowej na bazie franczyzobiorców.