Poszkodowani zostali wszyscy pracownicy nocnej zmiany. Do zdarzenia doszło po godz. 2 w nocy z poniedziałku na wtorek.

W związku z tą sprawą prokuratura wszczęła śledztwo. Zdaniem prokuratury w zakładzie miały miejsce nieprawidłowości. Trujący gaz ulatniał się z butli zasilających wózki widłowe jeżdżące po hali produkcyjnej. Tymczasem - jak podkreśla prokurator z Kwidzyna Piotr Jankowski - wózki nie powinny w ogóle na halę wjeżdżać.

- W poprzednich latach w tym zakładzie były przeprowadzane kontrole sanepidu. W protokołach pokontrolnych wyraźnie wskazano zalecenie, by w tym pomieszczeniu takie wózki nie były dopuszczone do procesu produkcyjnego, nie powinny one tam po prostu pracować - tłumaczy Jankowski. Nie zgadza się z tym Marcin Anaszewicz, rzecznik grupy Pamapol, do której należy zakład w Kwidzynie. - Zalecenia sanepidu dotyczyły nie stosowania wózków widłowych, a dotyczyły obniżenia poziomu stężenia tlenku węgla. w październiku 2012 roku przeprowadziliśmy takie badanie, które wykazało, że stężenie tlenku węgla nie przekracza określonych norm - zaznacza.

Produkcja w zakładach została wstrzymana do odwołania. Przedstawiciele spółki sprawdzają, jaki jest stan pracowników przebywających w szpitalach i czy rodziny poszkodowanych czegoś nie potrzebują. W kwidzyńskich zakładach pracuje ok. 300 osób.