Fiasko fuzji BH z BRE będzie poważnym osłabieniem obu banków i wpłynie na utratę ich wartości. Taka jest opinia analityków i przedstawicieli nadzoru bankowego. O tym, że w gorszej sytuacji znajdzie się BH, mówią oficjalnie już tylko ci pierwsi.Oba banki zaczęły powoli iść ślepą uliczką. Ich pozycja na rynku, jakość usług i siła kapitałowa przyciągały dużych klientów instytucjonalnych - a to krótkoterminowe lokaty i znacznie dłuższe kredyty. Potrzebne są zatem równie długie depozyty, czyli oszczędności ludności. Bank Handlowy stworzył Handlobank, zyskując na razie relatywnie niewiele. BRE przygotował plan rozpoczęcia działalności detalicznej, odłożony ad calendas Graecas ze względu na planowaną fuzję. Mając jednak znakomicie rozwinięty tzw. private banking - obsługę najbogatszych klientów - zdobył niewiele mniej depozytów niż BH. Obie instytucje są zatem zmuszone do korzystania z drogiego rynku międzybankowego.Korzyści z fuzji są dla obu banków duże - choć gdyby BH znalazł innego partnera, byłyby może większe. Handlowy chciał kupić Pekao SA - bank o olbrzymim potencjale, w działalności korporacyjnej porównywalny z BH i posiadający rozbudowany system detaliczny. Po porażce mówiono o zakusach na PKO BP, jednak termin prywatyzacji tego banku jest zbyt odległy, a na dodatek jej zasady są wciąż nieznane.BRE w zasadzie mógłby nadal funkcjonować samodzielnie. Tempo jego rozwoju należy do najszybszych w systemie bankowym. Odpowiednio szybkie wprowadzenie programu detalicznego dawałoby szanse na zharmonizowanie wzrostu aktywów i pasywów. Oba banki mają tu problemy - zwłaszcza z odpowiednią relacją należności do zobowiązań. W obu należności (czyli głównie kredyty) są wyższe niż zobowiązania (przede wszystkim oszczędności). W BRE różnica wynosiła na koniec trzeciego kwartału br. 13,6%, w BH zaś - niemal 29%. To jednak nie wyczerpuje listy zalet połączenia.Jedną z bardziej istotnych jest stworzenie banku o najwyższym w Polsce i Europie Środkowej kapitale własnym - choć tylko chwilowo. Według stanu na koniec trzeciego kwartału, po połączeniu byłoby to nieco ponad 4,1 mld zł, podczas gdy Pekao SA miało ponad 3,9 mld i perspektywę zwiększenia w przyszłym roku kapitału o 1 mld zł. Nie zmienia to faktu, że nowy Bank Handlowy miałby znacznie większe możliwości - choćby wyższego jednostkowego zaangażowania kredytowego.Jeszcze ważniejsza jest redukcja kosztów - finansowych i operacyjnych. Koszty działania BRE po trzech kwartałach br. były o 31% wyższe niż przed rokiem. W BH różnica była niższa i wyniosła 9%.Wszystkie te elementy służą chyba najważniejszemu celowi fuzji - skutecznemu konkurowaniu na rynku. Gdyby oba banki działały osobno, wspomniane kłopoty z bazą finansową narastałyby - nawet przy nasilonym rozwoju bankowości detalicznej. Tu bowiem konkurencja jest bardzo ostra i start BRE od zera czy z niewielkim zapleczem Handlobanku może się okazać zbyt późny.Zablokowanie fuzji będzie niekorzystne dla obu banków. Wyniki BH za ostatnie 2 lata uznawane są przez analityków za słabe i uważają oni jego akcje za przewartościowane. Handlowy ma wiele słabych punktów - więcej niż BRE. Zwraca się jednak uwagę, że znakomity wynik tego ostatniego po trzech kwartałach br. jest zasługą tylko jednej transakcji - zbycia akcji PTC. Wynik operacyjny trzeciego kwartału nie był rewelacyjny. Na banku ciążą poza tym potencjalne zobowiązania związane ze sprawą Art-B. Likwidator spółki wystąpił z pozwem o zasądzenie niemal 100 mln zł.

PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI