Europę czekają strategiczne inwestycje w trzech obszarach: obronność, transformacja energetyczna i szeroko rozumiana poprawa konkurencyjności, którą większość rozumie jako inwestycje w innowacje technologiczne. Jednak patrząc na wielkość całego sektora finansowego w Polsce, jest duża dysproporcja między planami a tym, na co nas nas stać. Skąd wziąć pieniądze na wielkie inwestycje w naszym kraju?
Pieniądze pochodzą dziś głównie z sektora bankowego. A rzeczywiście w Polsce z różnych powodów nie jest on tak duży jak w innych krajach. To może być pewien problem, tym bardziej że przed nami jest jeszcze więcej wyzwań niż przed innymi krajami UE. Bo nasz 30-letni sukces zawdzięczaliśmy dobrej edukacji Polaków, pracowitości, ale też niskim wynagrodzeniom. Dziś one rosną, więc musimy wyrównać lukę w inwestycjach, sięgając po roboty i automatyzację produkcji, po to, by jej końcowa efektywność była tak wysoka jak w krajach europejskich. A przed nami kolejny ogromny wysiłek, bo jako kraj, który graniczy z Ukrainą i częściowo z Rosją poprzez obwód kaliningradzki, musimy finansować sektor obronny. Dlatego tempo odbudowy potencjału militarnego musi być zdecydowanie szybsze niż w krajach o innej lokalizacji. Wielkim projektem jest też transformacja energetyczna. Jest bardzo wiele ciekawych projektów, przede wszystkim w energetyce wiatrowej. Mówił tutaj o nich zresztą minister finansów. Z tego cieszę się szczególnie, bo my jako mBank już dawno postawiliśmy na zieloną energię i sfinansowaliśmy wiele takich projektów.
Które z tych obszarów inwestycyjnych są pana zdaniem najbardziej godne zainteresowania?
Nie wskazałbym jednego obszaru, bo zawsze jest to związane m.in. z warunkami konkretnej transakcji. Ale na pewno my w mBanku specjalizujemy się w finansowaniu zielonej energii. Do tej pory podchodziliśmy nieco bardziej sceptycznie do finansowania przemysłu obronnego, wraz ze zmianą sytuacji politycznej postanowiliśmy się do tego włączyć. Mamy już pierwsze transakcje. Trzeba jednak pamiętać, że bank musi też oceniać ryzyko i każda transakcja, czy to związana z zieloną energią, czy z sektorem obronnym, musi być indywidualnie analizowana i nie jest tak, że w jakimś sektorze możemy sfinansować wszystko.
Jak ostatnie lata zmieniły definicję ryzyka w sektorze bankowym?
Nastąpiło to szczególnie w stosunku do konsumentów, bo jeżeli chodzi o sektor korporacyjny, to zmieniło się niewiele. Natomiast w segmencie klientów detalicznych dostrzegliśmy, że koszty ryzyka prawnego są istotnie wyższe niż koszty ryzyka kredytowego. To nowa sytuacja. Zresztą sektor bankowy właśnie poprzez ryzyka prawne został wydrenowany z kapitału. Bo jeżeli mówimy, że fuzja PZU i Banku Pekao będzie boostem kapitału, bo da 20 mld zł kapitału i 200 mld zł kredytów, to mogę powiedzieć, że sam mBank musiał utworzyć 17 mld zł rezerw na kredyty frankowe, czyli 170 mld zł kredytowania. A gdybyśmy spojrzeli na to z perspektywy całego sektora, to mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego w sektorze brakuje kapitału przed tymi wielkimi przedsięwzięciami, które nas czekają.
Jak bardzo ryzyko prawne związane ze sprawami frankowymi, a być może także tymi dotyczącymi WIBOR, determinuje w tej chwili wasz biznes?
Jeżeli chodzi o kredyty frankowe, to już nie tak bardzo jak przez ostatnie cztery lata. Bo my jesteśmy w tej chwili liderem podpisywania ugód, liderem pokrycia rezerwami tego portfela. Więc tę historię mamy już prawie za sobą. Oczywiście technicznie zajmie to jeszcze nieco czasu, zanim podpiszemy resztę ugód i zakończą się sprawy w sądach. Ale to jest już tylko bolesna rana, która powoli się goi. Natomiast sprawa WIBOR jest zdecydowanie inna. Brak jest tu zrozumienia, bo sprawy WIBOR to już nie jest problem banków, lecz kraju, ponieważ wstrząsną stabilnością całego sektora finansowego i mogą doprowadzić do kryzysu, jakiego nie widzieliśmy. Często jest takie podejście, że banki zawsze narzekają, ale sobie poradzą. Natomiast nawet z kredytami frankowymi sytuacja mogłaby się rozwinąć inaczej, gdyby nie wysokie stopy procentowe, które w pewnym momencie wsparły wyniki banków i pozwoliły im utworzyć niezbędne rezerwy.
Czytaj więcej
Cezary Kocik, który objął schedę po Cezarym Stypułkowskim, chce przede wszystkim odbudowywać pozycję rynkową mBanku. A ta dotychczas spadała przez problem frankowy.