Siedemnaście osób, obecnych i dawnych szefów EADS albo Airbusa, filii produkującej samoloty oraz trzy firmy: EADS i dwaj główni akcjonariusze Daimler i Lagardere, było podejrzanych o nienależne wzbogacenie się w 2006 r. na sprzedaniu akcji przed ogłoszeniem przez Airbusa o opóźnieniu dostaw superjumbo A380, co spowodowało gwałtowny spadek akcji.
Najbardziej znaną osobą z tego grona jest Noel Forgeard, b. prezes EADS (jeden z dwóch, drugim był Niemiec), który w marcu 2006 sprzedał 293 tys. opcji na akcje i zarobił ponad 3,7 mln euro. Inni to m. in. John Leahy, obecnie dyrektor handlowy Airbusa (sprzedał 175 350 opcji i zarobił 2,2 mln euro); Jean-Paul Gut b. dyrektor generalny EADS (75 tys. opcji, 1,1 mln euro); Andreas Sperl, b. dyrektor finansowy Airbusa (30 400 opcji, 544 tys. euro).
13 czerwca Airbus ogłosił po zamknięciu sesji, że dostawy A380 opóźnią się o 6-7 miesięcy, a jego firma matka EADS uprzedziła, że roczny bilans będzie gorszy od planowanego. Następnego dnia akcje EADS straciły na giełdzie 26,3 proc.
Po 3 latach śledztwa i po długich analizach AMF uznał, że wszyscy podejrzani, którzy zresztą nie przyznawali się do winy, nie wykorzystali poufnych informacji do nieuczciwego wzbogacenia się. Urząd oczyścił też firmę EADS i jej prywatnych udziałowców Daimlera i Lagardere, podejrzewanych o niedostateczne informowanie rynku o sytuacji w Airbusie.
Komisja ds. sankcji w AMF, jedyna, która może karać spółki giełdowe, oddaliła wszystkie zarzuty. Jej zdaniem wymienione osoby nie dysponowały informacjami o zmianach w projekcie nowego samolotu dalekiego zasięgu AS350, czy dotyczących gorszych od planowanych perspektywach finansowych EADS. Odrzuciła też hipotezę stawianą przez swego sprawozdawcę w tej sprawie Antoine Courteault, że 7 dawnych i obecnych członków kierownictwa grupy skorzystało z wiedzy o opóźnieniu produkcji A380 do sprzedania akcji.