W sumie oferowane wynagrodzenie znacząco przewyższa średnią dla tej branży, a poza tym banki ograniczyły ryzykowne operacje, tak więc podjęcie pracy w nich nie wiąże się z żadną niepewnością. Główny indeks londyńskiej giełdy FTSE 100 zyskał 57 proc. od dołka z marca ubiegłego roku, co w sposób naturalny zwiększyło obrót akcjami. Poza tym prognozy przewidują ożywienie na rynku fuzji i przejęć, tak więc największe banki inwestycyjne od UBS po Barclaysa potrzebują więcej wysoko wykwalifikowanych pracowników i oferują podwyższone wynagrodzenia tym, którzy zdecydują się na powrót do gry w pierwszej lidze.
Firmy pośredniczące na rynku pracy potwierdzają, że banki inwestycyjne przegrupowują siły, by odzyskać traderów, których w czasie kryzysu kredytowego małe firmy brokerskie skusiły większym bezpieczeństwem zatrudnienia i bonusami. W czasie kryzysu w City straciło pracę 49 tys. bankowców, traderów i analityków, a ich firmy musiały odpisać od swoich aktywów aż 560 mld USD.
Mniejsze spółki brokerskie takie jak Eden Financial czy Liberum Capital chętnie zatrudniały specjalistów z dużych banków przede wszystkim dlatego, by przy ich pomocy odebrać klientów rywalom, których przed bankructwem ratowała pomoc z kieszeni podatników. – Teraz zaczynamy obserwować efekt bumerangu – uważa Robert Iati, szef działu konsultingu w nowojorskiej firmie analitycznej TABB Group. – Większe banki poczuły się już na tyle bezpieczne, że zaczynają ponownie zatrudniać niektórych z tych pracowników, którzy odeszli do mniejszych spó-łek – dodał Iati.
Specjaliści z tego rynku zapewniają też, że wprowadzony w Wielkiej Brytanii 50-proc. podatek od bonusów nie powstrzyma powrotów pracowników do dużych banków, ponieważ jest to jedynie jednorazowe obciążenie. Poza tym obowiązuje on tylko w tym roku finansowym, tak więc nie dotyczy tych, którzy podejmą pracę w kwietniu i później, a poza tym tę wyższą daninę odprowadzają instytucje, a zatrudnieni w nich specjaliści będą płacić niezmieniony podatek dochodowy.