Ze sklepowych półek natychmiast zaczęły znikać dobra trwałego użytku. Handlowcy mówili nawet o 70-procentowych wzroście popytu. Prezydent Chavez zapowiedział już wysokie kary dla firm, które w wyniku osłabienia kursu boliwara podniosą ceny.
Od ostatniego weekendu dolar jest wymieniany na 2,60 boliwara w imporcie usług publicznych i w sektorach priorytetowych (służba zdrowia, żywność, sprzęt i wyposażenie). 4,30 boliwara za dolara trzeba będzie zapłacić w imporcie samochodów, sprzętu łączności, wyrobów tytoniowych, napojów, chemikaliów i elektroniki. — Po tym samym kursie będzie liczona sprzedaż ropy naftowej za petrodolary — powiedział w wystąpieniu telewizyjnym Chavez. Czarnorynkowy kurs wynosił przed dewaluacją 4,6 boliwarów za dolara, wczoraj wzrósł do 6, 48. Gospodarka wenezuelska jest w recesji.
[srodtytul]Podwyżki nieuniknione[/srodtytul]
Wielu Wenezuelczyków było zaskoczonych decyzją prezydenta. Narzekają zwłaszcza taksówkarze, bo nie zdążyli kupić opon i ci, którzy planowali wymienić sprzęt AGD. Amerykańskie Colgate, największy światowy producent pasty do zębów i Clorox — lider światowego rynku w produkcji wybielaczy do tkanin obawiają się, że stracą dziesiątki milionów dolarów. Podobnie Avon, Revlon, Procter&Gamble i Energizer. Akcje tych wszystkich spółek już tracą na giełdach. — Rynek na razie nie jest pewien jakie będą ostatecznie efekty dewaluacji, więc będzie konsekwentnie karał firmy, dopóki nie będzie można zrobić jakiejś wiarygodnej prognozy — mówiła wczoraj Connie Maneaty z BMO Capital Markets. Dotychczas firmy działające w Wenezueli przeliczały swoje przychody i zyski po kursie 2,15 za dolara. Robiły to nawet po tym, jak rząd zakazał im importowania przy takim przeliczniku i wywożenia dywidendy.
Wenezuela importuje większość produktów, z czego zdaniem ekspertów, dwie trzecie trafiło do kraju w ostatnich miesiącach za dewizy kupowane na czarnym rynku. Wzrost kosztów importu spowodował z kolei spadek działalności sektora przetwórczego o ponad 7 proc. Teraz te dewizy będą jeszcze droższe.