Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, uważa, że unijne rządy powinny rozważyć powiększenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) oraz rozszerzenie jego mandatu. Fundusz ten ma powstrzymać rozprzestrzenianie się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Wygospodarowano dla niego jak dotąd 750 mld euro. – Wzywamy do wypracowania maksymalnej elastyczności oraz maksymalnej mocy, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym – w ten sposób Trichet odpowiedział na pytanie, czy EFSF powinien uzyskać możliwość skupowania obligacji państw strefy euro.
[srodtytul]Niepokój o dług[/srodtytul]
Unijny bank centralny prowadzi jak dotąd własny program wykupu tych papierów. Od maja zainwestował w ten sposób już 72 mld euro. Instytucja ta wolałaby jednak, by część ciężaru związanego ze stabilizowaniem rynku długu wzięły na siebie rządy. – EBC nie ma chęci, by zwiększyć program wykupu obligacji, wzywa więc rządy, by podjęły działania prowadzące do uspokojenia sytuacji na rynku długu – wskazuje Julian Callow, główny europejski ekonomista w Barclays Capital.
Według nieoficjalnych informacji EBC może poprosić swoich członków (banki centralne 16 krajów strefy euro) o to, by podwyższyły jego kapitał. Ewald Nowotny, członek Rady Zarządzającej EBC, wskazuje, że jego instytucja wzięła na siebie przez ostatni rok więcej ryzyka, więc przydałoby się jej więcej pieniędzy. Władze EBC rzekomo obawiają się, że mogą ponieść duże straty na obligacjach krajów eurolandu.
– Potencjalne podwyższenie kapitału EBC jest związane z sytuacją na rynkach. Europejski Bank Centralny kupuje przecież obligacje, które nie mają najwyższego ratingu AAA i są uznawane za bardziej ryzykowne od niemieckich – wskazuje Marco Valli, główny ekonomista ds. strefy euro w banku UniCredit.