Ludowy Bank Chin zwykle w czasie weekendu ogłasza decyzje o zmianach stóp procentowych, by dać inwestorom więcej czasu na ich spokojną interpretację i podjęcie decyzji bez nadmiernych emocji. Tym razem w swoich staraniach o zapobieżenie panice poszedł tak daleko, że stopy podniósł nie w zwyczajną sobotę, ale w święto Bożego Narodzenia, które?świat chrześcijański obchodzi zbyt uroczyście, by zawracać sobie głowę stopami w Chinach.
[srodtytul]Początek zdecydowanej walki z inflacją[/srodtytul]
Tym razem ta wyrafinowana taktyka okazała się skuteczna na lokalnym rynku. W Szanghaju indeks wzrósł o 0,9 proc., gdyż tamtejsi inwestorzy doszli do wniosku, że w najbliższym czasie kolejnych podwyżek nie będzie. Natomiast europejskie i później nowojorskie giełdy zareagowały spadkami, bo podwyżkę stóp uznano właśnie za sygnał do dalszego zaostrzania polityki pieniężnej.
Amerykańskie Banki JPMorgan Chase i Morgan Stanley spodziewają się, że wysoka inflacja i dotychczasowe zwlekanie z podniesieniem stóp wymuszą co najmniej dwie kolejne podwyżki w najbliższym półroczu. A to może skutecznie schłodzić koniunkturę gospodarczą w Chinach, jak też w krajach, które są ich największymi partnerami handlowymi. Kurs akcji Daimlera spadł wczoraj o 4,1 proc., a Volkswagena o 4,8 proc., bo oba te koncerny samochodowe optymistyczne prognozy rozwoju opierały przede wszystkim na dalszym szybkim wzroście sprzedaży w Chinach, które są największym rynkiem motoryzacyjnym na świecie.
Chiński bank centralny w minioną sobotę podniósł podstawową stopę kredytową o 25 punktów bazowych, do 5,81 proc. To już druga podwyżka od października, kiedy to zdecydowano się na podniesienie stóp po raz pierwszy od grudnia 2007 r. Przed redukcjami z końca 2008 r. spowodowanymi koniecznością przeciwdziałania globalnemu kryzysowi finansowemu podstawowa stopa procentowa w Chinach wynosiła 7,47 proc.