13 prezesów firm o kapitalizacji powyżej miliarda funtów (1,6 miliarda dolarów) w 2012 roku przeciętnie zarobiło 3,6 miliona funtów wobec 4,7 mln GBP w poprzednim. Najbardziej poszkodowana została Cynthia Carroll z Anglo American, która opuściła firmę w kwietniu. Jej łączne zarobki zredukowano aż o 61 proc. do 3,19 miliona funtów. Dla kontrastu prezesi firm notowanych w indeksie FTSE 100 średnio dostali 1-proc. podwyżkę.
Cztery spośród sześciu największych firm górniczych notowane są w Londynie, a ich szefowie nadzorują aktywa od Australii po Zambię. Niektórzy stracili nie tylko premie, ale także posady, kiedy okazało się, że zaaranżowane przez nich transakcje przejęć były niewypałem. W okresie dekady wartość fuzji i przejęć w branży wyniosła 1,1 biliona dolarów. Menedżerowie chcieli skorzystać ze zwyżki cen na rynkach surowcowych.
- Pewna grupa menedżerów zapłaciła cenę za przeprowadzone w niewłaściwym czasie akwizycje, drogie zakupy, czy też za nieudaną ekspansję skutkującą złym wykorzystaniem kapitału akcjonariuszy - ocenia Jeff Largey, analityk branży górniczej w Macquarie Group. Jest on uznawany za wiodącego specjalistę od takich gigantów , jak BHP Billiton, czy Rio Tinto i zajmuje czołową pozycję w klasyfikacji Bloomberg Absolute Return Ranking. Firmy w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych znalazły się pod presja zrewoltowanych inwestorów domagających się redukcji zarobków menedżerów.
W ubiegłym roku stopa zwrotu z akcji spółek górniczych znajdujących się w indeksie FTSE 100 wyniosła minus 2,6 proc. i branża ta była szóstą najgorszą spośród 33 grup branżowych. 10 firm górniczych straciło dalsze 13 proc. w tym roku, podczas gdy szeroki rynek zyskał 8,1 proc.
Luke Hildyard, szef analiz w High Pay Centre, instytucji monitorującej zarobki w sektorze publicznym i prywatnym, uważa, że cięcia wynagrodzeń to pozytywne zjawisko. Nie wyklucza, że powinno do tego dojść w większej liczbie firm.