Grecki minister finansów Yanis Varoufakis zagroził, że jego kraj może pozwać unijne instytucje do ETS, jeśli będą one próbowały wyrzucić Grecję ze strefy euro. Unijne prawo nie przewiduje bowiem żadnego mechanizmu pozwalającego na wykluczanie krajów z unii walutowej. - Grecki rząd wykorzysta wszystkie swoje prawa. Zasięgamy rad i na pewno rozważymy pozew do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Traktaty europejskie nie zawierają przepisów dotyczących wychodzenia ze strefy euro. Nasze członkostwo w strefie euro nie podlega negocjacjom - powiedział Varoufakis brytyjskiemu dziennikowi "Daily Telegraph". Wcześniej przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ostrzegł, że jeśli Grecy odrzucą w niedzielnym referendum warunki stawiane im przez wierzycieli, będzie to oznaczało wyjście Grecji z eurolandu. W podobnym tonie wypowiadali się niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Francois Hollande. - Wyjścia Grecji ze strefy euro, będące długo było kwestią teoretyczną, nie może dzisiaj być wykluczone - twierdzi Benoit Coeure, członek zarządu EBC.
- Co się stanie, jeśli Grecja opuści strefę euro? Wysłany zostanie negatywny przekaz mówiący, że członkostwo w strefie euro jest odwracalne. Ludzie mogą pomyśleć, że jeśli jeden kraj opuści unię walutową, to inne mogą zrobić to w przyszłości. To może być największy problem, który wyniknie z Grexitu - ostrzega hiszpański premier Mariano Rajoy. Choć grecki rząd zapewnia, że będzie starał się utrzymać kraj w strefie euro, to musi również przygotować plan B. Harry Theoharis, deputowany greckiej opozycyjnej partii Potami, napisał na Twitterze, że w greckim Generalnym Biurze Audytu, funkcjonuje komórka przygotowująca plan powrotu drachmy. Wcześniej swój własny plan nacjonalizacji banków i powrotu do dawnej waluty przygotowała Platforma Lewicowa, czyli frakcja w rządzącej partii Syriza.