W państwach sąsiadujących z eurolandem trwa wielkie oczekiwanie na to, co zdecyduje Mario Draghi, szef EBC w kwestii dalszego stymulowania polityki pieniężnej w strefie euro. Czy program skupu aktywów z rynku zostanie rozszerzony?
Dopiero wówczas Sztokholm, Praga, czy Zurich będą miały jasność, czy trzeba na to zareagować większymi zakupami aktywów, cięciem stóp procentowych, interwencją na rynku walutowym by przeciwdziałać importowi dezinflacji, czyli spadku tempa wzrostu cen.
Zalew taniego pieniądza będący rezultatem polityki EBC zbija stopy zwrotu w strefie euro i stymuluje przepływ pieniądza inwestycyjnego do państw sąsiednich podbijając kursy tamtejszych walut oraz niwecząc wysiłki zmierzające do osiągnięcia celu inflacyjnego. Luźna polityka pieniężna stała się opcją nawet w krajach o szybkim tempie rozwoju gdzie rynki finansowe przegrzewają się.
- Te państwa nie chcą być po stronie przegranych w wojnie walutowej ich zdaniem toczonej przez Europejski Bank Centralny - wskazuje Marchel Alexandrovich, ekonomista Jefferies International, specjalizujący się w problematyce europejskiej. Podkreśla on, że jest to gra o sumie zerowej.- Jeśli ktoś próbuje zdewaluować swoja walutę zawsze znajdzie się taki również po drugiej stronie - przekonuje.
Od 22 stycznia 2015, kiedy Draghi ogłosił program skupu obligacji o wartości 1,1 biliona euro papiery dłużne i akcje dziewięciu państw Unii Europejskiej spoza strefy euro znajdujące się w portfelach rezydentów eurolandu osiągnęły rekordowy poziom, wynika z danych EBC. W pierwszym kwartale 2015 roku ten stan posiadania zwiększył się o 9 proc. do 2,05 biliona euro.