Nowojorskie indeksy Dow Jones Industrial, S&P 500 i Nasdaq Composite ustanowiły rekordy na początku piątkowej sesji. Paliwem do zwyżek stały się dla nich zapewnienia Larry'ego Kudlowa, doradcy ekonomicznego prezydenta USA, że amerykańsko-chińska umowa handlowa jest już „bardzo blisko". Wsparciem okazały się też dość dobre dane o sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona w USA o 0,3 proc. w październiku, podczas gdy średnia prognoz analityków zakładała zwyżkę o 0,2 proc.
Uwzględniający dywidendy indeks S&P 500 Total Return zyskał od dołka z marca 2009 r. już 472 proc. To sprawia, że obecny rynek byka nie tylko jest najdłuższy w historii, ale też przyniósł największą stopę zwrotu. Poprzedni rekord należał do hossy z lat 1949–1956.
Czy to oznacza, że na rynku akcji w USA powstała bańka? – Niektórzy mogliby powiedzieć, że Wall Street jedną nogą już jest w stanie bańki, bo błąd prognozy niejako zahacza o niebezpieczną strefę. Niemniej prognoza bazowa nie jest jeszcze ujemna. Aby taka się stała, musiałoby dojść do jeszcze jednej euforycznej fali zwyżkowej. Z kolei widmo wkroczenia w strefę bańki zostałoby odsunięte wraz ze stabilizacją notowań oraz poprawą wskaźników finansowych firm (czyli np. wzrostem przychodów i wartości księgowej) – pisze w analizie Tomasz Hońdo z Quercus TFI.