Eksperci podzieleni w sprawie rządowych planów wzrostu zadłużenia

Część ekspertów w panelu ekonomistów „Parkietu” uważa, że ścieżka wzrostu długu publicznego Polski na najbliższe lata jest zbyt stroma.

Publikacja: 21.10.2024 06:00

Eksperci podzieleni w sprawie rządowych planów wzrostu zadłużenia

Foto: Adobestock

Zgodnie ze „Średniookresowym planem budżetowo-strukturalnym na lata 2025–2028” dług sektora instytucji rządowych i samorządowych wzrośnie z 49,6 proc. PKB w 2023 r. do blisko 61 proc. w 2026 r. Na podobnym poziomie utrzyma się w kolejnych kilku latach, acz długoterminowo założono w scenariuszu bazowym, że pod koniec tej dekady zacznie opadać i zejdzie poniżej 60 proc. PKB w 2030 r., oraz do około 53 proc. w 2038 r.

Przyjęty w pierwszej połowie października przez Radę Ministrów plan Ministerstwa Finansów – już przekazany do Komisji Europejskiej i Rady UE – przenosi dyskusję o długu publicznym Polski na nowy poziom. Zakłada, że pierwszy raz od wejścia Polski do UE przekroczymy referencyjną wartość długu z traktatu z Maastricht, czyli 60 proc. W ramach procedury nadmiernego deficytu Ministerstwo Finansów zakłada stopniowe obniżanie deficytu sektora finansów publicznych z 5,1 proc. PKB w 2023 r. i 5,7 proc. w tym do poniżej referencyjnych 3 proc. PKB w 2028 r.

Wart zauważenia jest założony wciąż wysoki deficyt w 2025 r. (5,5 proc.) i dopiero jego szybszy spadek (do 4,5 proc.) w 2026 r. Ministerstwo Finansów wyjaśnia, że to efekt zwiększenia inwestycji obronnych w 2025 r. i gdyby nie on, to spełnilibyśmy warunek KE dotyczący redukcji deficytu o przynajmniej 0,5 pkt proc. Ta modyfikacja została uzgodniona już z Brukselą.

Ministerstwo Finansów zakłada zejście poniżej progu 3 proc. PKB w 2028 r., czyli w cztery lata, choć w ramach procedury nadmiernego deficytu miało do wyboru też ścieżkę siedmioletnią. Kilka dni temu wiceminister finansów Jarosław Neneman wyjaśniał w Sejmie, że dłuższa ścieżka skutkowałaby narastaniem długu i kosztów jego obsługi. Zgodnie ze „Średniookresowym planem (…)” koszty obsługi długu w aktualnym scenariuszu wzrosną z 2,1 proc. PKB w 2023 r. do 2,5–2,6 proc. w latach 2025–2028.

Ekonomiści podzieleni ws. ścieżki długu

Czy przyjęta przez rząd ścieżka przyrostu długu publicznego Polski jest mimo wszystko zbyt stroma? Taką tezę przedstawiliśmy w ramach kolejnej rundy panelu ekonomistów. Widać, że sprawa wywołuje rozbieżne emocje: spośród 22 ekspertów dziesięcioro zgadza się z tą tezą, jedenaścioro ma odmienne zdanie.

– Szybki przyrost długu publicznego rodzi ryzyko, że w przyszłości nastąpi konieczność wymuszonej konsolidacji fiskalnej. Przykład krajów południa Europy pokazuje, że może to być proces bolesny – przestrzega Michał Rubaszek, profesor SGH. Zauważa, że wyraźnie odstajemy od unijnej średniej w relacji dochodów budżetowych do PKB.

Czytaj więcej

Priorytety wydatkowe gabinetu Tuska podobne jak rządu PiS

Czy zatem to po stronie dochodowej, a nie w cięciu wydatków, rząd powinien poszukiwać rozwiązań łagodzących sytuację finansów publicznych? Można powiedzieć, że gotowe propozycje rozwiązań Polska właśnie dostała od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ten zwraca uwagę, że pełne zidentyfikowanie niezbędnych działań fiskalnych mających na celu redukcję deficytu wzmacniałoby wiarygodność rządowego planu. Zalecił m.in. zwiększenie progresywności podatku PIT, ograniczenie preferencyjnego opodatkowania osób samozatrudnionych, zwiększenie stawek podatku od nieruchomości oraz ograniczenie stosowania preferencyjnych stawek VAT.

Jako słuszne rady MFW ocenia dr hab. Michał Brzeziński z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jednocześnie nie zgadza się z tezą, że ścieżka przyrostu długu publicznego Polski na najbliższe lata jest zbyt stroma.

– Ścieżka, która zostanie ostatecznie zaakceptowana w dialogu z Komisją Europejską, będzie zapewne optymalna. Bardziej radykalne obniżanie deficytu budżetowego jest mało wykonalne ze względu na istotne potrzeby wydatkowe obronności i sektora zdrowia, sztywne potrzeby wydatkowe w wielu innych dziedzinach oraz umiarkowane możliwości podnoszenia podatków – ocenia Brzeziński.

„Szereg sytuacji nadzwyczajnych”

Również dr Wojciech Paczos z Cardiff University nie zgadza się z tezą z panelu „Parkietu”, acz zwraca uwagę na kilka kontekstów. – Z punktu widzenia cyklu koniunkturalnego dług powinien być teraz redukowany, bo należy go zwiększać w kryzysie, a redukować w czasach wzrostu. Polska gospodarka dynamicznie wyszła z kryzysu Covid-19 i dziś cieszy się wysokim wzrostem, pozwalającym na zwiększenie przychodów podatkowych – komentuje. Jednocześnie wskazuje, że poprzedni rząd źle zarządzał gospodarką w momencie wyjścia z kryzysu. – Zwiększał wydatki, obniżał podatki i igrał z inflacją w celu wygrania kolejnych wyborów. To w dużym stopniu determinuje obecną ścieżkę schodzenia z deficytu, sprawiając, że będzie ona wolniejsza – zauważa.

Czytaj więcej

W budżecie państwa może zabraknąć nawet 40 mld zł. Będzie nowelizacja?

Tym, co akcentuje nie tylko Paczos, ale i inni ekonomiści, jest natomiast specyficzny czas. – Ze względu na wyzwania cywilizacyjne (kryzys klimatyczny, zielona transformacja) oraz rację stanu (wojna za wschodnią granicą) polskie finanse publiczne będą miały w najbliższych latach wydatki większe niż w „normalnych” czasach – wskazuje Paczos. – Te wydatki należy częściowo finansować wyższymi przychodami podatkowymi, a częściowo należy nimi obciążyć przyszłe pokolenia, bo one będą ich głównymi beneficjentami – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się prof. dr hab. Andrzej Cieślik z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację polityczno-ekonomiczną, zwiększenie długu jest nieuniknione – ocenia. Dodaje, że w krótkim okresie nie ma co myśleć o konieczności redukcji długu. – Mamy do czynienia z szeregiem sytuacji nadzwyczajnych, które wymagają zwiększenia wydatków. Z tego względu o redukcji długu można myśleć jedynie w kategoriach średniego okresu – wskazuje.

Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii