Polskę czeka miękkie lądowanie

Nie da się uniknąć tego, by spowolnienie w strefie euro pozostało bez wpływu na gospodarki w naszym regionie - mówi Magdalena Polan, ekonomistka banku Goldman Sachs

Aktualizacja: 12.02.2017 22:46 Publikacja: 03.09.2012 13:04

Polskę czeka miękkie lądowanie

Foto: Bloomberg

Jak mocno kryzys w strefie euro uderzy w Europę Środkowo-Wschodnią?

Nie da się uniknąć tego, by spowolnienie w strefie euro pozostało bez wpływu na gospodarki w naszym regionie. Nawet Polska, która bardzo długo się temu opierała dzięki dużemu rynkowi krajowemu i wysokim inwestycjom w infrastrukturę, też już to odczuwa. Są dwa główne kanały, którymi kryzys przenosi się do naszego kraju. Pierwszym z nich, bardziej tradycyjnym jest handel. Strefa euro ciągle jest przecież głównym odbiorcą polskiego eksportu – trafia tam więcej niż połowa, a z mniejszych krajów naszego regionu nawet 70 proc. eksportu. Spadek popytu wewnętrznego w państwach eurolandu, ale także na rynkach poza jego granicami – wolniejszy wzrost gospodarczy w USA, Chinach i ogólnie na świecie – wpływają na zamówienia eksportowe w krajach naszego regionu. To z kolei powoduje spadek produkcji przemysłowej, pogorszenie sentymentu w sektorze przedsiębiorstw, co ma przełożenie na inwestycje oraz spadek konsumpcji w obawie przed utratą pracy i dochodów. To spowolnienie było oczywiście dużo bardziej widoczne w mniejszych krajach naszego regionu, bardziej otwartych. One bardzo odczuły spadek eksportu w I i II kwartale, co przełożyło się na pogorszenie nastrojów wśród konsumentów i przedsiębiorców. W obecnej sytuacji ważniejszy jest jednak drugi kanał, przez który sytuacja w strefie euro wpływa na nasz region, czyli rynki finansowe. Sytuacja na nich jest większą niewiadomą, ponieważ ryzyko nagłych, dużych zmian jest wysokie, a Polska i inne kraje regionu w ostatnich latach bardziej się zintegrowały finansowo z rynkami finansowymi Europy i reszty świata. We wszystkich krajach regionu zwiększyła się obecność zagranicznych inwestorów na rynkach długu i akcji. To, co dzieje się poza naszym regionem, bardzo mocno więc wpływa na to, co się dzieje na rynkach regionu i po jakimś czasie ma przełożenie na realną gospodarkę. Jednakże, o ile spowolnienie rozlewające się poprzez kanał handlowy działa na wszystkie kraje podobnie, to w przypadku kanału finansowego reakcje są bardziej zróżnicowane. Dla przykładu, chociaż osłabienie złotego jest pozytywnym wydarzeniem dla polskich eksporterów, to już osłabienie forinta jest fatalną wiadomością dla Węgier, ze względu na duże zadłużenie gospodarstw domowych w obcych walutach.

Nie spodziewajmy się, że powtórzy się sytuacja z roku 2009, gdy wzrost gospodarczy w Polsce był znacznie wyższy od jego tempa w innych krajach regionu

Na razie jednak aktywa z regionu cieszą się popularnością wśród inwestorów...

Ilościowe luzowanie polityki pieniężnej przez największe banki centralne wpływa na to, że na rynkach jest duża podaż płynności, ale równocześnie jest bardzo niski zwrot z aktywów w krajach, z których te aktywa pochodzą. Mamy np. ujemną rentowność niemieckich obligacji. Tymczasem, mimo że rentowność obligacji polskich, czeskich czy węgierskich spadła, to są nadal znacząco wyższe niż rentowność obligacji niemieckich czy amerykańskich. To powoduje napływ kapitału do krajów naszego regionu. I dzieje się tak nawet mimo recesji w Czechach i na Węgrzech oraz niedużego postępu w ich negocjacjach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską.To spowodowało, że rynkowe stopy procentowe w regionie spadły, a krzywa rentowności obligacji się spłaszcza. Oznacza to, że jest duży popyt na wszystkie kategorie długu. Ta sytuacja rynkowa doprowadziła też do obniżki stóp procentowych na Węgrzech, mimo że czysto węgierskie czynniki temu nie sprzyjały. Oczywiście niższe stopy procentowe i napływ kapitału powinny, teoretycznie, wspierać gospodarkę, ale również zwiększają ryzyko nagłego wyjścia kapitału z regionu, co miałoby dość negatywne skutki. Każde tak gwałtowne zawirowanie na rynku walutowym lub pieniężnym jest negatywnym wydarzeniem dla lokalnych przedsiębiorców, banków i inwestorów.

Ile wobec tego może wynieść wzrost gospodarczy w Polsce w 2012 i 2013 r.?

Goldman Sachs prognozuje 2,8 proc. wzrostu w 2012 r. i 2,4 proc. w przyszłym roku. Ale niski wzrost w II kwartale i przeszacowanie w dół wzrostu w I kwartale podniosły ryzyko, że średni wzrost w 2012 r. może być nieco niższy.

Dlaczego Polska jest odporniejsza na kryzys od innych państw regionu?

Problemy makroekonomiczne w Polsce rzeczywiście istnieją, ale nie są bardzo poważne. Istnieje kwestia kredytów walutowych, ograniczających konsumpcję, ale ten problem nie jest tak rozpowszechniony jak np. na Węgrzech. Ogólnie zadłużenie sektora prywatnego nie jest zbyt wysokie. Co prawda wzrastało w dość wysokim tempie, ale zwiększało się z dość niskiej bazy, co powoduje, że Polska nie ma problemu z agresywnym delewarowaniem się sektora prywatnego. To samo dotyczy finansów publicznych. Deficyt finansów publicznych rzeczywiście musi zostać zredukowany, jednak nawet jeśli będzie on obniżany nieco wolniej, niż założono w planie konwergencji, nie podniesie to zagrożenia dla długoterminowej stabilności polskiego długu publicznego ani dla postrzegania Polski przez inwestorów. Istnieje więc możliwość wolniejszego zacieśniania polityki fiskalnej. Nie oznacza to oczywiście, że nie ma zagrożeń do stabilności długu, ale te mają źródło w strukturze wydatków publicznych bardziej niż bieżącym poziomie deficytu. Te wszystkie czynniki działają dość pozytywnie i uważamy, że Polskę czeka raczej miękkie lądowanie niż recesja i faza wzrostu poniżej potencjalnego. Ale nie spodziewajmy się, że powtórzy się sytuacja z 2009 r., gdy polski wzrost gospodarczy był znacznie wyższy od wzrostu PKB w krajach regionu. Wówczas wynik ten został osiągnięty za cenę dużego impulsu fiskalnego, który zbiegł się z nagromadzeniem inwestycji zarówno przygotowywanych z funduszy europejskich, jak i prowadzonych w ramach przygotowań do Euro 2012. Tego bufora fiskalnego już nie ma, co oznacza, że Polska odczuje spowolnienie za granicą bardziej niż w 2008–2009 r.

Rada Polityki Pieniężnej nie jest chętna ciąć stopy procentowe. Jak to wpłynie na gospodarkę?

Na razie Rada jako całość nie jest chętna, choć niektórzy członkowie RPP już mocno argumentują za obniżką stóp procentowych. Już podczas lipcowego posiedzenia RPP wysunięto dwie propozycje: obniżki o 50 pkt bazowych i 25 pkt bazowych. Słabsze, niż oczekiwane dane za II kw. na pewno zwiększą poparcie dla obniżek. Ale Rada nie jest jeszcze na to gotowa. Wysoka inflacja w ostatnich miesiącach i ryzyko, że do końca roku pozostanie ona dosyć wysoka, nie pozwala wielu członkom RPP na poparcie obniżenia stóp już teraz. Panuje również opinia, że efekty poluzowania polityki pieniężnej miałyby obecnie niewielki wpływ na gospodarkę. To częściowo jest prawdą, gdyż system finansowy w Polsce jest nadpłynny, a bank centralny co tydzień ściąga z rynku dużą ilość gotówki. Tak więc obniżenie stóp procentowych nie wpływa na tzw. warunki finansowe w gospodarce. Ponadto popyt na kredyt jest dość niski, a kredyty skoncentrowane głównie w sektorze hipotek. W krótkim okresie ten tradycyjny kanał kredytowy obniżek stóp więc nie działa. On daje rezultaty dopiero w dłuższym terminie. Myślimy, że dopiero gdy inflacja wyhamuje do przynajmniej 3,5 proc., to w połączeniu z gorszymi danymi gospodarczymi będzie wystarczającą kombinacją wydarzeń, która przekona RPP do obniżek stóp. Nasze obecne prognozy mówią o ok. 75 pkt bazowych cięć w przyszłym roku. Słabe dane o PKB w II kw. tego roku mogą nieco przyspieszyć pierwsze cięcia stóp (do IV kw.).

Magdalena Polan

, to ekonomistka banku Goldman Sachs odpowiedzialna za Polskę, Węgry i Czechy, a także kwestie związane z regionem Europy Środkowo-Wschodniej. Wcześniej pracowała w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i na belgijskim Uniwersytecie w Leuven. Ukończyła ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie w Leuven.

Nie spodziewajmy się, że powtórzy się sytuacja z roku 2009, gdy wzrost gospodarczy w Polsce był znacznie wyższy od jego tempa w innych krajach regionu

Nie spodziewajmy się, że powtórzy się sytuacja z roku 2009, gdy wzrost gospodarczy w Polsce był znacznie wyższy od jego tempa w innych krajach regionu

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego