Po ostatnich wzrostach, jakie notował WIG20 oczekiwania inwestorów zostały rozbudzone. Co więksi optymiści zaczęli już mówić o zbliżającym się przełomie na naszym rynku. Czy mają oni rację? Przebieg dzisiejszej sesji na razie nie rozpieszcza graczy. Od początku dnia na naszym rynku dominuje kolor czerwony. Pod kreską są wszystkie główne indeksy. Najlepiej po raz kolejny prezentuje się WIG20. Co prawda i on traci, jednak zaledwie nieco ponad 0,1 proc. Dalszy przebieg sesji pozostaje więc sprawą otwartą. Nieco gorzej wygląda sytuacja na średnich i małych firmach. Wydaje się, że tutaj kolor czerwony zagościł na dobre. mWIG40 o godz. 13 tracił 0,6 proc., zaś sWIG80 0,5 proc. Tradycyjnie już sporo do życzenia pozostawia aktywność inwestorów. Obroty na głównym rynku po czterech godzinach handlu nie przekroczyły 300 mln zł.

Mieszane nastroje panują na innych europejskich rynkach. Francuski CAC40 zyskuje około 0,2 proc. Tuż przy poziomie wczorajszego zamknięcia jest niemiecki DAX. Liderem wzrostów jest rosyjski RTS, który rośnie ponad 2 proc. Na drugim biegunie znajduje się turecki ISE100, który traci 1,6 proc.

Za nami poważna dawka danych makroekonomicznych. Z punktu widzenia rodzimych inwestorów najważniejszy był odczyt dotyczący stopy bezrobocia w Polsce. Zaskoczeń nie było. Bezrobocie w lutym wyniosło 12 proc. Większego zamieszania na europejskich rynkach nie spowodowały publikowane dziś indeksy PMI. Lepsze od oczekiwań okazały się m.in. odczyty z Niemiec (zarówno dla usług, jak i przemysłu) czy też całej strefy euro. Reakcja na te publikacje była jednak mocno ograniczona. Pozostaje mieć nadzieję, że większy ruch na rynku pojawi się, gdy do gry wejdą Amerykanie. Zanim rozpocznie się handel na Wall Street inwestorzy poznają jeszcze dane o inflacji w Stanach Zjednoczonych.