Czy to dobry moment na inwestycje w akcje TFI notowanych na GPW, czy też presja regulacyjna na te podmioty (m.in. przez implementację unijnej dyrektywy MiFID II) jest teraz zbyt duża?
Presja rzeczywiście jest, widać ją po stronie kosztów na obsługę prawną i dostosowanie do nowych regulacji. Problem w tym, że wciąż nie wiadomo, jak MiFID II przełoży się w TFI na przychody. Po projektach ustaw wdrażających dyrektywę, opublikowanych do tej pory, można jednak odnieść wrażenie, że zmiany okażą się mniej radykalne, niż się początkowo obawiano – ostatecznie zrezygnowano z pomysłu odgórnego ograniczenia opłat w funduszach, choć minister finansów będzie miał taką możliwość. W tym kontekście wyceny giełdowych TFI, np. Quercusa czy Skarbca, uznałbym teraz za atrakcyjne. Obie spółki są notowane przy wskaźniku cena do zysku rzędu 10 i moim zdaniem mają potencjał dojścia do historycznych średnich, w okolicach 12–13 C/Z. Pamiętajmy, że TFI to zdrowe spółki, niezadłużone, generujące przepływy pieniężne, wypłacające dywidendy lub przeprowadzające skupy akcji własnych. Myślę, że jakiekolwiek regulacyjne zaskoczenie in plus mogłoby pomóc notowaniom.
Te regulacje to tylko MiFID II czy coś jeszcze?
Tylko i aż. To naprawdę poważna zmiana nie tylko podnosząca koszty dystrybucji funduszy inwestycyjnych, ale również wymuszająca na inwestorach, jakimi są fundusze inwestycyjne, oddzielne płacenie domom maklerskim za realizację zleceń giełdowych i za analizy rynkowe. Na poziomie globalnym, nie tylko w Polsce, trwa dyskusja, czy koszty analiz będą ponosić firmy zarządzające funduszami, czy też same fundusze, a więc w konsekwencji – ich klienci. Biorąc pod uwagę, że MiFID II ma wejść w życie od początku 2018 r., mówimy o potężnych znakach zapytania.
Czy likwidacja OFE i uruchomienie pracowniczych planów kapitałowych to szansa czy zagrożenie dla TFI?