Tematem ostatnich dni w funduszach inwestycyjnych jest wydarzenie, którego jeszcze nie widać w stopach zwrotu. Mimo że od połowy listopada sWIG80 niemal nieprzerwanie rośnie, miniony miesiąc zakończył jeszcze pod kreską – 1 proc. na minusie.
W rezultacie tylko jeden fundusz „misiów" – MetLife Akcji Małych Spółek osiągnął zysk – rzędu 1,2 proc. Pozostali reprezentanci tej kategorii narazili inwestorów na straty.
Małe spółki blisko dołka
Czy zakładając, że zwyżki małych spółek jeszcze trochę potrwają, możemy przyjąć, że fundusze „misiów" będą miały problem, żeby nadążyć za indeksem? – Ze względów płynnościowych fundusze akcji małych i średnich spółek nie mogą się składać w 100 proc. z akcji przedsiębiorstw wchodzących w skład sWIG80 – mówi Hubert Kmiecik, dyrektor dep. zarządzania aktywami w Amundi Polska TFI. – Co za tym idzie, jeżeli sWIG80 zacznie teraz nadrabiać spadki z wcześniejszych siedmiu miesięcy, można przyjąć, że fundusze „misiów", które podczas bessy „maluchów" stosunkowo mniej traciły niż indeks spółek o najniższej kapitalizacji, będą relatywnie mniej zyskiwać – tłumaczy Kmiecik. – Niewykluczone jednak, że zarządzający, którym udało się wykorzystać dołek bessy do akumulacji akcji najbardziej perspektywicznych spółek, nie zostaną daleko w tyle z indeksem – zastrzega.
Czy w przypadku małych spółek rzeczywiście możemy już mówić o dołku? – Wydaje mi się, że tak. Bardzo dobre spółki, poprawiające wyniki finansowe, wypłacające dywidendy, są teraz notowane przy bardzo niskich wskaźnikach C/Z. Mówimy o poziomach wycen, które zachęcają do inwestycji. Nie zdziwiłbym się, gdyby zarządzający aktywami zaczęli inwestować w wybrane małe spółki, nawet bez napływów do funduszy, tylko na zasadzie zmiany alokacji – przerzucania się z dużych i średnich spółek ku mniejszym – ocenia Kmiecik.