Wszystko przez spadające ceny miedzi. Czerwony metal na giełdzie w Londynie od połowy października potaniał o 3,5 proc., do nieco ponad 5,1 tys. USD za tonę.
W ostatnich dniach nastroje inwestorów pogorszyły się z dwóch powodów. Po pierwsze, nie jest wykluczone, że amerykańska Rezerwa Federalna podwyższy stopy procentowe na grudniowym posiedzeniu. Po drugie, gospodarka Państwa Środka – największego konsumenta miedzi na świecie – wyraźnie wyhamowuje. Komunistyczna Partia Chin prognozuje średnioroczne tempo wzrostu PKB na poziomie 6,5 proc. w latach 2016–2020 wobec 7 proc. w kończącej się pięciolatce. Ponadto teraz motorem wzrostu ma być konsumpcja, a nie inwestycje i produkcja.
Na początku października Bank Światowy obniżył prognozę wzrostu PKB w Chinach z 7,1 do 6,9 proc. w tym roku i z 7 do 6,7 proc. w przyszłym.
Notowaniom KGHM w piątek z pewnością nie pomogła odtajniona rekomendacja Credit Suisse. Analitycy oszacowali cenę docelową na 73 zł przy kursie ponad 94 zł.
Wyceny we wcześniejszych październikowych raportach były o wiele wyższe, wahały się między 100 a nawet 140 zł. Jedynie Trigon DM wyznaczył docelową wartość papierów na 70 zł.